Agnieszka Pietrzyk "Śmierć kolekcjonera", Czwarta Strona, Poznań 2016
Sąsiedzi w jednym z elbląskich mieszkań odkrywają parę powieszonych staruszków. Kilka godzin później środowiskiem zbieraczy rzadkich obligacji wstrząsa morderstwo jednego z kolekcjonerów. Ginie mężczyzna, który poprzedniego wieczoru wylicytował na hotelowej aukcji wyjątkowo cenny okaz papierów wartościowych. Czy obie tragedie są ze sobą powiązane? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć komisarz Kamil Soroka, który łączy siły z prokurator Mileną Łempicką-Krol. Bagaż własnych doświadczeń i obsesji zaprowadzi ten duet w wiele ślepych uliczek. Czas działa na ich niekorzyść, a lista podejrzanych się wydłuża.
Agnieszka Pietrzyk studia polonistyczne ukończyła na Uniwersytecie Gdańskim. Jest doktorem nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Od 12 roku życia jest niewidoma. Bywa jurorem w konkursach recytatorskich i literackich, dorywczo i społecznie podejmuje także inne zadania - m.in. prowadzi w szkołach zajęcia na temat alfabetu Braille'a. Chce, żeby czytelnicy przewracali kartki jej książki w pełnym napięcia oczekiwaniu. Jej kolejne powieści też będą thrillerami, albowiem ten rodzaj literatury najpełniej umożliwia konstruowanie intrygującej i tajemniczej fabuły.
"Śmierć kolekcjonera" to przede wszystkim książka z bardzo ciekawą intrygą. Od początku autorka bardzo zgrabnie nakreśla zbrodnie, osoby, które mogłyby mieć z nią coś wspólnego i motywy - często nieprawdziwe, choć bardzo realistyczne, przez co skutecznie kryjące ten najważniejszy, prawdziwy powód. Przyznam się szczerze, że od samego początku brakowało mi pomysłu na to, co może łączyć parę powieszonych staruszków ze zdarzeniem, mającym miejsce w pokoju numer trzydzieści dwa. Pewnie do samego końca tkwiłbym w mylnych przekonaniach, gdyby nie fakt, że akcja diametralnie zwalnia w finałowych scenach, a autorka podsuwa czytelnikowi pewien trop, który naprowadza na poszukiwaną osobę. Szkoda, bo Pietrzyk mogła naprawdę mocno zaskoczyć czytelnika, a niesamowita przyjemność płynąca z tropienia sprawcy całego zamieszania, mogłaby trwać dłużej.
Mankamenty fabularne nadrabia jednak kreacja bohaterów. Szczególnie frapującą osobą był Patryk, syn sędziego. Tej postaci nie mam nic do zarzucenia i mam wrażenie, że to właśnie on jest wykreowany najlepiej ze wszystkich. Jego charakter i portret psychologiczny zostały utkane bardzo pieczołowicie, co zaowocowało tym, że nastolatek był jak żyw. Również główny bohater (nie zwracajcie się do niego Sroka, bo tego nie znosi), jak i pani prokurator zostali nakreśleni z wprawą, zyskując na swojej realności. Dzięki temu między czytelnikiem a postaciami szybko zawiązują się przyjazne relacje. Od dawna już nie połączyły mnie tak sympatyczne więzi z jakimikolwiek postaciami. Agnieszka Pietrzyk ma niebywały talent do tworzenia bohaterów.
Gorzej ma się rzecz z atmosferą. Jeśli Elbląg naprawdę wygląda tak, jak w "Śmierci kolekcjonera", to raczej nie jest to zbyt ciekawe miejsce. Nie wiedzieć czemu, pomimo plastycznego języka i umiejętności barwnego, mocno działającego na wyobraźnię opisywania, autorka stawia przed czytelnikiem obraz miasta... nijakiego. Cieszę się, że lektura pozbawiona jest zbędnego "spisu ulic", którymi przemierzają bohaterowie, nie mniej jednak to wciąż za mało, by się zachwycać. Brakowało mi w Elblągu klimatu - bo na pewno takowy posiada, a jednak nie ma go w lekturze. Wolę jednak nijakie miasto, niż "duszną" atmosferę amerykańskich thrillerów. Dlatego powieść jest lekka i przyjemna w odbiorze.
Koniec końców, uważam, że warto przeczytać "Śmierć kolekcjonera". Owszem, kreacja miejsca akcji to klęska, a finał dla bystrego czytelnika może być przewidywalny, jednak w książce tej więcej jest zalet niż wad. Pióro Agnieszki Pietrzyk cieszy się niebywałą lekkością, dzięki czemu lektura mija nam w błyskawicznym tempie. Kreacja bohaterów to istny majstersztyk - ze święcą szukać pisarzy robiących to tak umiejętnie. Wielkim plusem jest też dokładna znajomość kolekcjonerskiego świata i umiejętne przedstawienie je czytelnikowi, bez żadnego natłoku wiedzy. "Śmierć kolekcjonera" to naprawdę dobra powieść, do której chciałbym Was zachęcić, a szczególnie zadowolone będą osoby, które dopiero rozpoczynają swoją literacką przygodę z tym gatunkiem.
Oceniam: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)