Michelle Falkoff „Playlist for the Dead. Posłuchaj, a zrozumiesz”, Feeria, Łódź 2015
Przychodzisz rano do kumpla i okazuje się, że nie żyje. Coś się stało po wczorajszej imprezie. Zostawił tylko playlistę z dołączoną kartką: „Dla Sama – posłuchaj, a zrozumiesz”. Jak po tym szoku poskładać historię swego przyjaciela? Jak z kolejnych piosenek i własnych wspomnień dojść do prawdy o tym, co się działo w jego życiu? I w twoim własnym życiu – bo okazuje się, że nic nie wydarza się przypadkiem. Nic nie jest obok ciebie. Odtwarzając jego historię, zmieniasz też swoją – bo w twoim życiu pojawia się pewna zagadkowa dziewczyna.
Gdy zapoznałem się z opisem tej książki, byłem przekonany, że oto mam przed sobą powieść nietuzinkową, która z pewnością wzbudzi we mnie wiele emocji. Po części tak też się stało. Zalety zdecydowanie przewyższają liczbą wady, dlatego zacznę od tych drugich. Największym rozczarowaniem było dla mnie to, że autorka powierzchownie poruszyła temat samobójstwa, skupiając się na innych problemach. Następnie zderzyłem się z wieloma papierowymi bohaterami, a w ich gronie znajdował się Sam – główna postać tej historii. Trudno jednak spodziewać się wnikliwego obrazu psychologicznego bohaterów w powieści młodzieżowej, nie mniej jednak autorka powinna była bardziej przyłożyć się do tego zadania ze względu na tematykę, jakiej podjęła się w swoim debiucie.
Irytująca w "Playlist for the Dead" jest konstrukcja wydarzeń w taki sposób, że czytelnik może przewidzieć kolejne poczynania bohaterów. Nie trudno również domyślić się zakończenia całej historii, przez co główny bohater wydaje się mało inteligentny i infantylny, nawet jak na dojrzewającego chłopaka. Książka pełni funkcję moralizatorską, próbując pokazać czytelnikom, do czego może doprowadzić znęcanie się na innymi, a także przekonując do tego, że każdy z nas jest tak naprawdę dobry. W myśl tych nauk autorka kreśli finał, w którym postacie zostają rozgrzeszane. W czytelniku pozostaje pewien niedosyt, bo bilans pomiędzy dobrem a złem niebezpiecznie przechyla się na szalę tego pierwszego, co może nie rzuca się w oczy, ale daje się odczuć jako zbyt „cukierkowe” zakończenie.
Gdy zapoznałem się z opisem tej książki, byłem przekonany, że oto mam przed sobą powieść nietuzinkową, która z pewnością wzbudzi we mnie wiele emocji. Po części tak też się stało. Zalety zdecydowanie przewyższają liczbą wady, dlatego zacznę od tych drugich. Największym rozczarowaniem było dla mnie to, że autorka powierzchownie poruszyła temat samobójstwa, skupiając się na innych problemach. Następnie zderzyłem się z wieloma papierowymi bohaterami, a w ich gronie znajdował się Sam – główna postać tej historii. Trudno jednak spodziewać się wnikliwego obrazu psychologicznego bohaterów w powieści młodzieżowej, nie mniej jednak autorka powinna była bardziej przyłożyć się do tego zadania ze względu na tematykę, jakiej podjęła się w swoim debiucie.
Irytująca w "Playlist for the Dead" jest konstrukcja wydarzeń w taki sposób, że czytelnik może przewidzieć kolejne poczynania bohaterów. Nie trudno również domyślić się zakończenia całej historii, przez co główny bohater wydaje się mało inteligentny i infantylny, nawet jak na dojrzewającego chłopaka. Książka pełni funkcję moralizatorską, próbując pokazać czytelnikom, do czego może doprowadzić znęcanie się na innymi, a także przekonując do tego, że każdy z nas jest tak naprawdę dobry. W myśl tych nauk autorka kreśli finał, w którym postacie zostają rozgrzeszane. W czytelniku pozostaje pewien niedosyt, bo bilans pomiędzy dobrem a złem niebezpiecznie przechyla się na szalę tego pierwszego, co może nie rzuca się w oczy, ale daje się odczuć jako zbyt „cukierkowe” zakończenie.