Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Uwaga! Blog nieaktualny. Stare teksty można czytać, jeśli kogoś interesują, ale po nowości zapraszam tu: poppapraniec.blogspot.com

11 maja 2017

Ludzkość to tylko pył we wszechświecie

Rafał Cichowski „Pył Ziemi”, SQN, Kraków 2017

W XXIV wieku Ziemia umiera. W przestrzeń kosmiczną zostaje wystrzelony Yggdrasil, statek pokoleniowy, który ma zapewnić przetrwanie gatunkowi ludzkiemu. Ponad siedemset lat później para nieśmiertelnych istot, technologicznie pod​rasowanych Ziemian, wraca na błękitną planetę. Od powodzenia ich misji zależy ocalenie statku i wszystkich osób znajdujących się na pokładzie. Muszą odnaleźć tajemniczą Bibliotekę Snów, w której zapisano ogół wspomnień ludzkości. Czy misja Lilo i Reza powiedzie się?

Największa zaletą powieści, za którą Cichowskiemu należą się głębokie pokłony do ziemi, jest kreacja świata przedstawionego – po prostu mistrzostwo. Autor z wielką dbałością o szczegóły stworzył bardzo frapującą wizję przyszłości ludzkości i wyposażył ją w równie intrygujący Yggdrasil, statek kosmiczny wybiegający daleko w przyszłość, jeśli chodzi o technologiczną budowę. To bardzo śmiały projekt, ale w science fiction wspaniałe jest właśnie to, że im coś jest różniejsze od teraźniejszych możliwości, tym bardziej przykuwa uwagę czytelnika. I w całej swojej misternej kreacji świata autor dba o to, by całość trzymała się ram logiki. W tym przypadku nie sposób zgodzić się z wypowiedzią Mateusza Ucińskiego, który pisze: „Obojętnie, jakie są czasy, i jakie panują ustroje, jedno pozostaje niezmienne – bardzo wysoki poziom polskiej fantastyki”. I „Pył Ziemi” jest tego potwierdzeniem.

W swojej drugiej już książce Cichowski w kilku momentach nawiązuje do debiutu „2049”, który jest chyba dobry, bo został nominowany do Nagrody Fandomu Polskiego im. Janusza A. Zajdla. Są to aluzje widoczne nawet dla osób, które powieści tej jeszcze nie przeczytały (w tym ja) i z pewnością są zachętą do zapoznania się z nią, bowiem kto nie chciałby się dowiedzieć, co działo się na Ziemi w 2049 roku? Jedynym mankamentem „Pyłu Ziemi” był dla mnie mało istotny detal. Otóż narrator, odnosząc się do XXIV wieku, mówił o starożytności, a nie są to czasy aż tak odległe od tych współczesnych bohaterom. Akcja powieści rozgrywa się tysiąc lat później. To trochę dziwne, że autor w taki sposób dzieli historię ludzkości, nie podając przy tym żadnego przełomowego wydarzenia, które pozwoliłoby na zaakceptowanie takiego stanu rzeczy.

RAFAŁ CICHOWSKI

Głównym bohaterem tej powieści jest Rez, ale prawda jest taka, że to nie on ma najciekawszy i najwiarygodniejszy portret psychologiczny. Według mnie najlepiej skonstruowany został lord Jack Nothing. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że to kompletny świr z równie porąbaną rodzinką. Śmiejcie się, ale tak to w skrócie wygląda. Lord to typ rzezimieszka (ale zajmującego najwyższe stanowisko w swojej rekonstrukcji wiktoriańskiego Londynu), który świetnie nadawałby się na czarny charakter, gdyby nie wzbudzał w czytelniku takiej sympatii swoim hulaszczym sposobem bycia, ironią, ciętym językiem i skłonnością do popadania w samozachwyt. To ekscentryczny narcyz – jak tu takich nie kochać?

„– Gdzie jest Biblioteka Snów? – pyta go Lilo.
– W mieście Aurora, osiemdziesiąty drugi stopień szerokości geograficznej północnej, sześćdziesiąty drugi stopień długości geograficznej zachodniej, samo centrum miasta, około stu dwudziestu metrów pod pałacem królewskim, wielkie cylindryczne pomieszczenie wykute w lodowcu. Coś jeszcze?
– Nie, dzięki. To właściwie wszystko, czego potrzebujemy – odpowiadamy zaskoczeni.
– To dobrze. Jak już będziecie mordować królową, przekażcie jej, że Jack Nothing przesyła pozdrowienia. Dzięki, pa!”

„Pył Ziemi” może wzbudzać różne emocje, ale pewne jest jedno – czytelnik nie będzie się nudził. Rafał Cichowski świetnie prowadzi akcję, raz po raz zaskakując kolejnymi niespodziewanymi zwrotami akcji. Autor nie odpuszcza nawet na kilkadziesiąt stron od zakończenia, wywracając całą fabułę do góry nogami, a sam finał jest na tyle zaskakujący i dziwny, że dodaje do książce pewnego uroku. Niektórzy zaliczą to jako wadę, innym się spodoba. Rafał Cichowski eksperymentuje z różnymi gatunkami i sposobami kompozycji, ale trzeba przyznać, że robi to umiejętnie, przez cały czas intrygując odbiorcę, chociaż zdarzają mu się potknięcia wymagającego od odbiorcy cierpliwości. W ogólnym rozrachunku „Pył Ziemi” jest jak najbardziej godną polecenia lekturą, do której przeczytania gorąco wszystkich zachęcam!

Oceniam: 7/10 8/10 (za Bibliotekę Snów)


Za możliwość przeczytania książki dziękuję

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)