Autor: Jędrzej Bargłowski
Tytuł: Miś
Zabawski wszelkiej maści są uznawane za słodziutkie stworzenia, mająca na celu rozbawienie dzieci. Zwłaszcza misie, które szkraby kochają niczym małe zwierzęta. Nigdy nie powiedziałbym, że one żyją. Nawet po obejrzeniu "Toy Story", w którym tkwi ziarenko prawdy...
Na półce w pewnym sklepie z zabawkami już od jakiegoś czasu w swojej folii kurzy się mały przyjaciel dzieci. Pluszowy miś. Pewnego dnia, całkiem niespodziewanie do sklepu wchodzi dziewczynka, która postanawia go przygarnąć. Przyjaźń między dziewczynką a misiem rozkwita do pewnego momentu. Pluszak staje się świadkiem czegoś, czego nie powinien nigdy oglądać. Już nic będzie tak jak kiedyś.
O życiu autora tego krótkiego, choć drastycznego opowiadania, nie wiem nic. Jednakże jestem w stanie oświadczyć, że Bargłowski potrafi pisać bardzo dobre historie. Swoje pomysły przedstawia w języku zrozumiałym i łatwym w odbiorze. Nie brakuje tu żadnych potrzebnych opisów, a tych zbędnych nie ma.
Z takim pomysłem na jaki wpadł autor spotykam się po raz pierwszy. Nigdy wcześniej nie miałem okazji czytać czegoś podobnego. Jednocześnie odczuwałem jakiś smutek związany z przeżyciami głównego bohatera. Nawet sam finał nie sprawił, że moje serce się uradowało. Wręcz przeciwnie, popadłem w jeszcze większy dołek.
Bargłowski idealnie potrafi wczuć się w opisywaną sytuację. Dialogi
są żywe i bardzo realistyczne, przez co można mieć złudne wrażenie
odbywania rozmowy z bohaterami opowiadania. Jeżeli trzeba mocniejszego
języka postać udziela mocniejszego wyrazu. Dzięki temu historia nie
wydaje się sztuczna.
Historia opowiada losy słodkiego pluszaka, który staje się świadkiem zła, jakie dotyka zbyt dużą ilość dzieci. Autor postanawia przybliżyć nam ten temat, dobitnie i brutalnie opisując więzy między macochą a małą dziewczynką. Nikt z nas nie pomyślałby, że może być to aż tak okrutne.
Z opowiadaniem powinniśmy się zapoznać jak najszybciej. Jest krótkie więc przeczytanie go nie zajmie nam dużo czasu, a na pewno wniesie wiele do naszego życia. Polecam!
Brzmi świetnie! Jeśli na nią natrafię to z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńO tym, że zabawki nie są tylko zwykłymi przedmiotami czekającymi grzecznie na półkach, to ja już wiem, odkąd pierwszy raz zobaczyłam "Toy Story". ;) Mam słabość do takiej tematyki.
OdpowiedzUsuńMoje klimaty, z chęcią przeczytałabym tę pozycję. ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji pragnę Cię powiadomić, że nominowałam Cię do LBA. Jeśli znajdziesz czas i będziesz miał ochotę odpowiedzieć na mój zestaw pytań, będzie mi niezmiernie miło. Pozdrawiam, Marcelina ;)
Coraz więcej pozycji, które wpisuję do swojej listy "do zdobycia", pochodzą z Twojego bloga. Tę też dopisuję. O panu B. nigdy nie słyszałam, ale historia wydaje mi się super i coś mi przypomina, tylko nie wiem co - jakiś horrorek z dzieciństwa ? :D
OdpowiedzUsuńP.S. wchodziłam już na Twojego bloga z dziesięć razy, zastanawiając się: zapisać się na ten konkurs czy nie? xD no i dobra, biorę, przekonałeś mnie! ;D
Właśnie o to mi chodziło, żebyś wzięła w nim udział, bo nagrody naprawdę świetne ;)
UsuńWiem, widzę :D ja po prostu mam zawsze jakieś dziwne opory przed zgłaszaniem się, choć sama uwielbiam zabawy organizować;)
UsuńBardzo ciekawy pomysł na opowiadanie, ale "okładka" jest po prostu tragiczna ;)
OdpowiedzUsuńOkładka jest właśnie genialna!
UsuńOpis skojarzył mi się z Heyem:
Niekochanym dzieciom wciąż chłodno,
Niekochane dzieci tulą misie...
Brzmi świetnie, ale teraz przydałoby się jakoś ten zbiór zdobyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zawsze ceniłam sobie opowiadania :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam chętnie:)
OdpowiedzUsuńNa takie krótkie opowiadanie może znajdę czas.
OdpowiedzUsuńJestem na tak, a okładka powala :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, opowiadanie kolegi redakcyjnego - tyyyle szczęścia. A ja nic o nim nie wiem :D Do mnie jednak nawet okładka nie przemawia... niestety. Ale fajnie, że pióro jest sprawne i idzie wejść w tę historię tak... naprawdę! :D
OdpowiedzUsuńZaciekawiłeś mnie :) Okładka też robi swoje :)
OdpowiedzUsuń