Autor: Laurell K. Hamilton
Tytuł: Obsydianowy motyl
Stron: 928
Wydawca: Zysk i S-ka
Są książki, na które wystarczy jedynie spojrzeć by wiedzieć, że trzeba je przeczytać. Nie musimy zapoznawać się z opisem, bo i po co? Skoro mamy szansę zagłębienia się w fabułę ponad 900 stronicowego horroru, na cóż potrzebny jest nam opis? "Obsydianowy motyl" to powieść, którą powinniśmy przeczytać zaraz po zobaczeniu okładki.
Edward, bezlitosny zabójca, rywal Anity Blake i jej osobliwy przyjaciel,
zamierza się ustatkować, ale na jego terenie, w Santa Fe w Nowym
Meksyku, dochodzi do serii okrutnych zbrodni i okaleczeń. Anita Blake,
egzekutorka, nigdy dotąd nie widziała, aby Edward, zwany przez wampiry
Śmiercią, bał się czegokolwiek. Jednak w Nowym Meksyku jest coś, co
zdołało wzbudzić lęk nawet tak wytrawnego zbójcy jak Edward. Chcąc nie
chcąc, Anita Blake musi spłacić wobec niego zaciągnięty dług i
pospieszyć mu z pomocą na obce terytorium, na teren będący domeną innej
Mistrzyni Miasta, której metody działania są równie dwuznaczne i
perfidne jak pokrętne plany Jean-Claude'a, wampirzego kochanka Anity
Blake.
Spodziewałem się, że napis z tyłu okładki "WIĘCEJ NIŻ HORROR!" to lekka przesada. Na szczęście, jak się później okazało, nie miałem racji. Dokładne opisy ludzi obdartych ze skóry i przerażające sytuacje przyczyniły się do gęstego występowania gęsiej skórki na moim ciele. Okropne, a zarazem fascynujące uczucie.
Spodobało mi się, że autorka nie każe nam czytać poprzednich tomów. Na pierwszych stronach, próbuję nas wprowadzić w ten świat, tłumacząc jego zasady. W ten sposób mniej więcej ogarniamy sytuacje i bez znawstwa poprzednich tomów, możemy zagłębić się w lekturę.
Książkę polecam czytelnikom spragnionym krwawej historii, pełnej niespodziewanych zwrotów akcji. "Obsydianowy motyl" to pozycja, którą mimo imponującej objętości, połkniemy w try miga. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.
Ta objętość mnie trochę przeraża, ale zachęciłeś mnie tymi opisami ludzi obdartych ze skóry. :D
OdpowiedzUsuń900 stron? Wow to jest coś! Uwielbiam horrory, chyba się zainteresuję tym tomiskiem:)
OdpowiedzUsuńHm, mam słabość do takich cegieł, ale mam też za sobą dwie książki tej autorki i szczerze powiedziawszy, nie chciało mi się czytać dalszych tomów o Anicie Blake... Nie wiem, czy skusze się na Obsydianowego motyla, ale może jednak kiedyś...
OdpowiedzUsuńW tym tygodniu już drugi raz spotkam się z recenzją tej książki, a do tej pory nawet o niej nie słyszałam :). Powieść wydaje się interesująca...
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
To dopiero zbieg okoliczności. Też dziś opublikowałam post o tej książce ;)
OdpowiedzUsuńDawaj, chcę! Od razu jak zobaczyłam to tomisko to już mi serducho szybciej zabiło, a recenzją tylko mnie zachęciłeś ;)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie takie krwawe historie ;)
OdpowiedzUsuńKolos ogromny lecz, sądzę że się na niego skuszę
OdpowiedzUsuńPrzekonały mnie niespodziewane zwroty akcji. Jestem na tak!
OdpowiedzUsuńnie będę skakać na głęboką wodę i na razie tego nie przeczytam =D
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam swoją przygodę z Kingiem i chyba nie jestem gotowa na aż taką dawkę horroru przez ponad 900 str. hahahah