Autor: Alain Fournier
Tytuł: Mój przyjaciel Meaulnes
Stron: 304
Wydawca: Zysk i S-ka
Francja, tuż przed I wojną światową. Do szkoły Sainte-Agathe przybywa nowy uczeń – Augustin Meaulnes. Żądny przygód, impulsywny chłopak nie chce poddać się dyscyplinie. Szybko staje się swoistym przywódcą, zyskując podziw i uznanie kolegów. Pewnego dnia ucieka ze szkoły i przypadkowo trafia do wioski, w której poznaje piękną Yvonne de Galais. To spotkanie staje się początkiem wielkiej namiętności, która opęta nie tylko Augustina, ale także jego najlepszego przyjaciela, Françoisa. Czy słowo „kocham” zniszczy tę więź?
Jeden rzut oka wystarczył i już wiedziałem, że spotykam się z oryginalną, ale i pełną uroku powieścią. Klimatyczna ilustracja z pewną dawką tajemnicy próbuje odzwierciedlić treść książki, a zaciekawiony czytelnik musi spojrzeć na półkę, z której spogląda Mój przyjaciel Meaulnes. Jestem zachwycony całością stworzoną z wielu idealnie ze sobą współgrających elementów. Znów kieruje oklaski w stronę grafików wydawnictwa Zysk i S-ka.
Sama okładka, choć wspaniała, nie jest w stanie przekazać całej tajemniczości, uroku i namacalnej atmosfery z jaką spotykamy się w środku. Jestem zachwycony umiejętnościami autora w tworzeniu klimatu, ponieważ wystarczyło mi kilka pierwszych stron, by cofnąć się w czasie i poczuć się niczym jeden z bohaterów. Rzadko kiedy zdarza mi się z taką łatwością wczuć w przedstawiane zdarzenia, a jeżeli coś takiego ma już miejsce, to mam pewność, że czytana pozycja nie jest byle czym.
Mój przyjaciel Meaulnes bezsprzecznie posiada treść ponad czasową. Autor porusza tematy przyjaźni i miłości, które każdego młodego człowieka porywają bez reszty. Dla tych dwóch uczuć niektórzy są w stanie zrobić naprawdę wiele. I właśnie z takimi sytuacjami spotykamy się w opisywanych zdarzeniach. Zważając chociażby uwagę na ten fakt, pozycję tę warto przeczytać zawsze, nawet w XXI wieku. I to po kilka razy.
Mimo wielu plusów, arcydzieło literatury francuskiej ma swoje minusy. Momentami Fournier tworzył tak nużące opisy, iż miałem ochotę przewrócić kilka stron, byle jak najszybciej zostawić to za sobą. W każdym dziele, którego premiera miała miejsce dobre sto lat temu, odnajdziemy te przydługie opisy. A wszystko dlatego, że w tamtych czasach ludzie nie mieli takich możliwości poznawania świata, jak my. Kto w tamtych czasach widział słonia? No właśnie. Dlatego zadaniem autora było, jak najdokładniejsze opisanie omawianego obiektu, co Czytelników współczesnych nierzadko irytuje.
Podsumowując, nie bez powodu książka ta zyskała miano arcydzieła. Znajdziemy tutaj wiele ciekawych wątków przeplatanych z główną, najważniejszą kwestią, jaką jest przyjaźń i miłość. Jeżeli nadal wahacie się sięgnięcia po tę powieść, to dobrze radzę, nie przejmujcie się tymi wątpliwościami, bo szkoda byłoby gdybyście nie zagłębili się w treść tego dzieła.
Mój przyjaciel Meaulnes bezsprzecznie posiada treść ponad czasową. Autor porusza tematy przyjaźni i miłości, które każdego młodego człowieka porywają bez reszty. Dla tych dwóch uczuć niektórzy są w stanie zrobić naprawdę wiele. I właśnie z takimi sytuacjami spotykamy się w opisywanych zdarzeniach. Zważając chociażby uwagę na ten fakt, pozycję tę warto przeczytać zawsze, nawet w XXI wieku. I to po kilka razy.
Mimo wielu plusów, arcydzieło literatury francuskiej ma swoje minusy. Momentami Fournier tworzył tak nużące opisy, iż miałem ochotę przewrócić kilka stron, byle jak najszybciej zostawić to za sobą. W każdym dziele, którego premiera miała miejsce dobre sto lat temu, odnajdziemy te przydługie opisy. A wszystko dlatego, że w tamtych czasach ludzie nie mieli takich możliwości poznawania świata, jak my. Kto w tamtych czasach widział słonia? No właśnie. Dlatego zadaniem autora było, jak najdokładniejsze opisanie omawianego obiektu, co Czytelników współczesnych nierzadko irytuje.
Podsumowując, nie bez powodu książka ta zyskała miano arcydzieła. Znajdziemy tutaj wiele ciekawych wątków przeplatanych z główną, najważniejszą kwestią, jaką jest przyjaźń i miłość. Jeżeli nadal wahacie się sięgnięcia po tę powieść, to dobrze radzę, nie przejmujcie się tymi wątpliwościami, bo szkoda byłoby gdybyście nie zagłębili się w treść tego dzieła.
Wielkie dzięki kieruję w stronę Wydawnictwa Zysk i S-ka za umożliwienie przeczytania tej pozycji.
Wstyd sie przyznać, ale nigdy o nie nie słyszałam. Wypada nadrobić zaległości, koniecznie!
OdpowiedzUsuńOkładka mnie nie zachęca, ale recenzja nieco przekonała :)
OdpowiedzUsuńTakie arcydzieło muszę więc poznać. Koniecznie!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! :D
OdpowiedzUsuńNo kurczę... żebym wcześniej nie słyszała o tej książce...? :/
Dlatego tym bardziej dziękuję za recenzję!
Swietnie, że zrecenzowałeś tą książkę, bo zastanawiałam się nad sięgnięciem po nią. Zdaje się, że to bardzo przyjemna lektura. Opisy to najmniejszy problem, albo się nimi rozkoszuję albo opuszczam co nudniejsze,bo calość na tym nie traci :)
OdpowiedzUsuńLubię powieści z minionych epok, a francuskiego klasyka nie miałam jeszcze okazji przeczytać :3 Cieszę się, że dzięki Tobie mogę mieć jakiś dobry początek ^^
OdpowiedzUsuńNużące opisy ? zawsze po takim minusie odrzucam książkę , ale w tym wypadku ,książka ma bardzo ciekawy opis , a Twoja recenzja tylko potwierdza ,że jest to piękna książka ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam kilka recenzji tej książki i wydaje mi się, że fabuła jest bardzo interesująca. Mam nadzieję, że będę miała możliwość ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Okładka faktycznie jest zjawiskowa i skutecznie zachęca do zapoznania się z jej ''wnętrzem''. I nawet te nużące opisy nie są w stanie mnie zniechęcić.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa okładka. Myślę, że treść mogłaby przypaść mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałeś, dla nas dzisiaj trudno przetrwać przez nużące opisy, ale świetne to skwitowałeś, dlaczego tak jest i zgadzam się z tobą w 100 %
OdpowiedzUsuń