Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Uwaga! Blog nieaktualny. Stare teksty można czytać, jeśli kogoś interesują, ale po nowości zapraszam tu: poppapraniec.blogspot.com

8 grudnia 2014

Marcin Pełka "Wielki Bór"

Autor: Marcin Pełka
Tytuł: Wielki Bór
Wydawca: Novae res




Wyobraź sobie, że jesteś na łące. Za plecami masz archaiczną wieś. Przed sobą w oddali czujesz mroczną tajemnicę… A Ty jeszcze stoisz w miejscu. Wahasz się, bo ludzie ostrzegali Cię, by nie przekraczać granic realności. Ale Ty masz bliżej niesprecyzowaną potrzebę wejścia w magiczny las. Dzika gęstwa wabi Cię… To Wielki Bór, który fascynuje, pociąga, zatrważa… Przeczuwasz, że przekroczenie niewidzialnej granicy wprowadzi Cię w inną, niezwykłą rzeczywistość. Dlatego decydujesz się na zrobienie pierwszego kroku naprzód. Wiesz, że to przełomowy krok, który zaważył na Twojej decyzji. Nie oglądasz się za siebie. Konsekwentnie zostawiasz za sobą przewidywalność i podejmujesz ryzyko, by odkryć tajemnicę…

Spodziewałem się czegoś całkiem innego. Opis sugerował, że trzymam w rękach powieść przepełnioną magią, tajemnicą. Pomimo niewielkiej objętości czułem, że w środku znajdę coś magicznego, jak chociażby w Hobbicie. Tolkien pewnie by mnie zabił, gdyby dowiedział się o takim porównaniu. Opis mnie okłamał. Perfidnie. Żadnej magii, tajemnicy, kompletnie nic, co mogłoby przyciągnąć moją uwagę. Szkoda, bo zapowiadała się fascynująca podróż.

Spójrzmy na okładkę. Gdzieś na ciekawym tle leży sobie miecz. Położony jest on na czerwonej płachcie, która rozlewa się w dół. Obok stoją wypełnione po brzegi kufle piwa. Scena rodem wycięta z XVIII wieku, gdy mogliśmy spotkać szlachciców. Połączenie fascynującej, a zarazem pełnej magii okładki z nie gorszym opisem, dało mi złudzenie obcowania z wybitną lekturą. Niestety, myliłem się i jestem okropnie rozgoryczony tą pomyłką.

Początkowo styl autora był, że tak powiem, nie do przebicia. Nie mogłem przejść przez całą masę metafor, niepotrzebnych tłumaczeń rzeczy błahych, które w moim przekonaniu stały się jeszcze głupsze. Flaki z olejem. Jednak w miarę rozwijania się fabuły, język autora jakby dojrzewał. Robił się coraz łatwiejszy w odbiorze, a wzrok obijał się o marginesy, niczym piłeczka pingpongowa w czasie gry.

Moje tempo czytania wzrosło wraz z nowymi postaciami i miejscami. Pełka przelał na papier swoje myśli w taki sposób, ażeby czytelnik mógł ujrzeć to, co zrodziło się w głowie pisarza. W tym właśnie miejscu muszę pochwalić autora, bo jego opisy i same pomysły były godne uwagi. Szkoda tylko, że temat, którego się podjął poruszany był już tyle razy, iż samo myślenie o nim jest nużące. Gdyby Pełka wymyślił coś oryginalniejszego, jego powieść z pewnością zyskałaby na atrakcyjności. 

Może i przez chwile lektura mnie wciągnęła, ale oceniając całość, nie mógłbym wam jej polecić. Nie spotkamy się tu z niczym wybitnym, czymś, co przykułoby naszą uwagę. Akcja, owszem, nabiera tempa. Szkoda tylko, że pod koniec. Nie przepadam za tym gatunkiem, dlatego też nie dziwi mnie ta negatywna opinia. Postanowiłem przekonać się do fantastyki i niestety znów przegrałem w tej walce. Chyba nie ruszę niczego, co powiązane jest z fantastyką, a co nie wyszło spod pióra Tolkiena. Mimo to, zapraszam do wyrobienia sobie własnej opinii na temat tej pozycji.



Uprzejmie dziękuję Wydawnictwu Novae res za egzemplarz książki.

komentarze

  1. Okładka wygląda ciekawie, szkoda, że tylko okładka ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do fantastyki absolutnie nic nie mam, ale ten tytuł jest dla mnie spalony xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to bywa z tymi debiutami... Zwłaszcza w Novae Res ;) Podziwiam za odważą opinię!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego, że opis jest przekłamany, stawiam jednak na to, że niezbyt mnie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  5. Radosławie, nominowałam Cię do LBA :). Pytania znajdziesz na moim blogu: http://breakfastatheyters.blogspot.com/2014/12/lba.html#more :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, nie moje klimaty, ale znam kogoś, kto to chętnie przeczyta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dziwię się, że nie możesz przekonać się do fantastyki, jeśli sięgasz po książki fantastyczne z Novae Res, wydawnictwa, które zna się na tych książkach, jak ja na gotowaniu - czyli prawie w ogóle. Jeszcze nie trafiłam na dobrą powieść fantastyczną z tego wydawnictwa. Ja zaczynałam przygodę z fantasy (a później z science-fiction) z MAGiem oraz Fabryką Słów i dlatego zapałałam miłością do niej. Wprawdzie należy ubić ich za wywindowane ceny książek (szczególnie FS), ale wybaczam, bo jednak jako taki poziom trzymają - gnioty zdarzają się rzadko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)