Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Uwaga! Blog nieaktualny. Stare teksty można czytać, jeśli kogoś interesują, ale po nowości zapraszam tu: poppapraniec.blogspot.com

26 stycznia 2016

"Król Olch"

Marcin Śniadecki, "Król Olch", Novae res, 2015 r.

To historia, a w zasadzie kilka historii, które przeniosą czytelnika do różnych rzeczywistości, gdzie przeszłość przenika się z teraźniejszością i gdzie na równych prawach panuje miłość oraz śmierć. Dwór szlachecki, dzieje Hrabiego, walka powstańców, Podlasie – metafizyczny kraniec świata pełen niewyrażalnego, które być może rozumie tylko miejscowa szeptucha Karolina. Wreszcie – las, opuszczony, pozbawiony pamięci, skrywający niejedną tajemnicę, intrygujący, niezwykły jak Król Olch…

W jednym z wywiadów Marcin Śniadecki zdradza, że swój debiut literacki zaczął pisać w liceum, dokańczał i dopieszczał go przez kolejne dziesięć lat i tak oto trafił na rynek książkowy. Zdecydowanie za wcześnie. Zakładam, że autor już w liceum zaplanował większą część powieści, toteż chylę w tym miejscu czoła za wybitne wymaganie względem samego siebie. Nie każdy nastolatek wpadłby na pomysł napisania powieści historycznej, a już na pewno żaden by się za to nie zabrał. Dlatego też tak bardzo zaskoczyło mnie zainteresowanie kulturą i historią Podlasia, którą twórca wręcz emanuje. Spodobał mi się również pomysł na fabułę. Zamierzenia były bardzo ambitne, ale zdecydowanie przerosły autora. Bowiem "Król Olch" jest debiutem niedopracowanym, wręcz naszpikowanym błędami.

Najbardziej raził mnie styl autora. Tekstowi brakuje rytmu, bardzo często natykamy się na zdania tak długie, że ciężko wypowiedzieć je na jednym wydechu. Zrozumiałbym, gdyby była to cecha charakterystyczna jednego z bohaterów, jednakże narratorowi nie przystoi takie przedłużanie wypowiedzeń. Zadziwia mnie, że skład korekty nie zwrócił uwagi na nadużywanie zaimków i niepoprawną składnię zdań. Lekturę utrudniał też fakt, że autor chciał podzielić się z czytelnikiem swoimi umiejętnościami filologicznymi, jednakże trudno i nieprzyjemnie czyta się książkę, w której dialogi poprowadzone są po niemiecku, czy rosyjsku. Skakanie wzrokiem z góry do dołu drażni, podobnie jak nadużywanie zwrotów obcych w polskiej prozie. Może ktoś nie ma nic przeciwko temu, ale mnie zabieg ten utrudnia lekturę.

Śniadecki nieumiejętnie plącze teraźniejszość z przeszłością, co gorsza, kreuje przewidywalną akcję. Poprzez rozłożenie wątków na zbyt wielu odcinkach czasu, czytelnikowi ciężko poczuć głębszą więź z którymkolwiek bohaterem. Twórca nie poradził sobie z trudnym zadaniem, jakim jest dawkowanie informacji na tyle, by zaintrygować czytelnika. Czytając tę pozycję, czułem się jak podczas lektury encyklopedii. Natłok informacji i mizerne próby odmalowania realiów panujących w czasie, który autor poruszał potrafiły bardzo skutecznie zanudzać. Bohaterowie są na tyle płascy, że tydzień po przeczytaniu "Króla Olch" nie pamiętam niemal żadnego z nich. Ich zachowania były nienaturalne, portrety psychologiczne skonstruowane w sposób schematyczny, i bardzo uproszczony. Dochodziło też do sytuacji, w których nie wiedziałem o kim mowa, jednakże teraz nie ma to zbyt wielkiego znaczenia. Ciężko mi w ogóle łączyć zdarzenia z poszczególnymi osobami.

Po opisie można by wywnioskować, że w zamierzeniach autora (ale to tylko moje gdybanie) leżało stworzenie atmosfery tajemniczości i niepowtarzalności. Niestety i to zadanie przerosło Śniadeckiego. Poza nudą i przewidywalnością nie można spodziewać się niczego innego. Intrygi przedstawione są w sposób tak "suchy" i bezmyślny, że o jakimkolwiek klimacie można pomarzyć. Ponadto zbyt wiele zdarzeń opartych jest na przypadkach. Toleruję takie zagrania na początku powieści, ale grubo po połowie? Nie. Reasumując, autor postawił sobie wysokie wymagania, którym nie sprostał. Popełnił debiut mocno niedoracowany, trafił na redaktorów i korektę, którzy nie przyłożyli zbytniej uwagi na przygotowanie jego książki do wydania. Chociaż "Król Olch" nie nadaje się do czytania, podziwiam autora za nieposkromione pokłady wiedzy. Jeżeli w przyszłości wyda powieść, chciałbym ją przeczytać. Zobaczyć, czy się rozwija. Odradzam!

Moja ocena: 2/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae res.


komentarze

  1. Dialogi po rosyjsku i niemiecku? Nie zachęca mnie to.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yyy, po rosyjsku i po niemiecku, czyli jak? Dobra, niemiecki da się przeczytać bez znajomości języka (ze zrozumieniem to inna sprawa), ale mam nadzieję, że chociaż dialogi rosyjskie napisane były łacinką XD Już raz przejechałam się na takim zastosowaniu języków, tyle że był to ukraiński - nie raziło mnie to aż tak, ale wciąż ciężko się czytało.
    Novae Res korektę ma tylko w teorii. W ogóle Novae Res nie powinno istnieć dla dobra ogółu.
    A poza tym boli mnie tytuł. "Król Olch" to Goethe, a nie jakiś podrzędny polski autor. To jak zbezczeszczenie dobrej literatury. Tam to jest tajemniczość, a z tego co wynika z twojej recenzji, to u Śniadeckiego tego ze świecą szukać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałem o tej książce i raczej nie chcę już o niej więcej słyszeć :D Dzięki za przestrogę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż tak słabo? Mialam okazje przeczytać tą książkę, jednak pamiętam, że aż tak źle u mnie nie wypadło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, nie spodziewałam się, aż tak słabej oceny. Też się zastanawiam, dlaczego edytorzy nie poprawili tego tekstu, ale może stwierdzili, że to indywidualna cecha autora albo on się tak uparł, żeby niczego nie zmieniać. Trochę mi go szkoda, bo w końcu pracował 10 lat nad książką, ale niektórym to nawet tyle czasu nie pomoże :/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)