L. S. Hilton „Maestra", Sonia Draga, Katowice 2016
Judith Rashleigh pracuje w prestiżowym londyńskim domu aukcyjnym, ale w konfrontacji z bezceremonialnym snobizmem i demoralizacją musi zweryfikować swoje wyobrażenia o świecie sztuki. Przy pomocy pewnego mężczyzny kobieta utożsamia się z życiem sławnych i bogatych. Trafia na trop oszustwa w domu aukcyjnym i traci posadę. Gdy dochodzi do nieoczekiwanego dramatu, Judith musi uciekać. Zdana na siebie, w wielkim niebezpieczeństwie, ma do dyspozycji jedynie swoją zdolność wykorzystywania mężczyzn do własnych celów i wiedzę na temat światowego rynku sztuki…
Zacznijmy od tego, że nie można wierzyć stwierdzeniu, iż główna bohaterka nowej książki L. S. Hilton jest „diabolicznie przenikliwa jak Amy Dunne z Zaginionej dziewczyny i piekielnie niebezpieczna jak Lisbeth Salander", co twierdzi napis z tyłu książkii. Nie mogę odmówić Judith Rashleigh inteligencji i szerokiej wiedzy na temat arcydzieł sztuki, niemniej wiele brakuje jej do tego, by mogła być porównywana z legendarną bohaterką Larssona. A to ze względu na fakt, że Rashleigh wcale nie jest niebezpieczna, a w porównaniu z Salander jest co najmniej nijaka i nieciekawa.
W porównaniu. Jako odrębna postać to całkiem interesująca osobowość, rzadko spotykana w literaturze. To inteligentna i przebiegła nimfomanka Wybuchowe połączenie przyzwoitości i szaleństwa. Trafną decyzją był wybór narracji pierwszoosobowej, która pozwala na przedstawienie wydarzeń z perspektywy głównej bohaterki, która nie szczędzi żadnych szczegółów. Zarówno wtedy gdy chodzi o sceny łóżkowe, jak i o zwykłe zakupy. W większości przypadków te szczegóły dodają powieści atrakcyjności, ale momentami nadmierne opisy nudzą i frustrują.
Szczególnie rozczarowałem się pomysłem na fabułę, który miał być szokujący, a okazał się... zwyczajny. Nie mogę powiedzieć, że akcja mnie nudziła (a przynajmniej nie przez cały czas lektury), ale niczego porywającego też nie doznałem. Wielką zaletą „Maestry" jest odnoszenie się do sztuki i rozbieranie na kawałki psychiki poszczególnych bohaterów. Te dwa elementy z pewnością sprawiają, że lektura staje się przyjemniejsza. Jak dla mnie książka ta nie zasługuje na tytuł najbardziej szokującego thrillera roku. Niemniej jednak powieść musi mieć w sobie coś przyciągającego, skoro stała się bestsellerem w innych krajach, a ja mogę zwyczajnie tego nie zauważać.
Oceniam: 5/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)