Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Uwaga! Blog nieaktualny. Stare teksty można czytać, jeśli kogoś interesują, ale po nowości zapraszam tu: poppapraniec.blogspot.com

12 listopada 2014

Magdalena Owczarek "Po moim trupie"

Magdalena Owczarek Po moim trupie
Autor: Magdalena Owczarek
Tytuł: Po moim trupie
Stron: 240
Wydawca: Novae res



Wyobraź sobie, że pewnego słonecznego dnia budzisz się w innym świecie – w świecie, w którym każdy z sąsiadów jest potencjalnym zabójcą, a wyprawa do sklepu spożywczego po podstawowe produkty urasta do rangi śmiertelnie niebezpiecznego slalomu między żywymi trupami. Wiesz, że z czasem zacznie brakować wszystkiego – łączności, prądu, gazu, a nawet wody. Tak, to się nazywa apokalipsa zombie. I wyobraź sobie jeszcze, że nie jesteś żadnym byłym komandosem, wirusologiem ani nawet prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie, mieszkasz we Wrocławiu, masz dwadzieścia parę lat, garść anegdot z Afryki, zwariowaną rodzinkę, która postanowiła uciec przed zombie do ciepłych krajów i to, co znajdziesz w kawalerce po ekscentrycznej babci.

Magdalena Owczarek napisała swoją najnowszą powieść w ramach akcji "National Novel Writting Month". Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest ta akcja. Osoby znające angielski na poziomie podstawowym (taki ja) z łatwością przetłumaczą nazwę. "Narodowy Miesiąc Pisania Powieści" tak można by to przetłumaczyć. Powstanie takiego projektu miało jakiś cel i postaram się go przybliżyć, bo jak dla mnie wydaje się bardzo ciekawy. Zwłaszcza interesującym powinien być dla osób, które poważnie myślą o napisaniu czegoś, co później będzie godne wydania.

Wielu, żeby nie powiedzieć wszyscy, Czytelników po przeczytaniu jakieś wspaniałej powieści, zapragnęło stworzyć coś własnego. NaNoWriMo to akcja, której celem jest takowych Czytelników zachęcić do pisania. Dostajemy miesiąc czasu na to, żeby napisać równe... 50 000 słów. Liczba słów wcale nie wydaje się taka wymagająca. Pozory mylą. Te 50 tys. to naprawdę dużo i tylko garstka wyjątkowo wytrwałych i zakochanych w pisaniu osób zdecydowała się na udział. Jeszcze mniejszej ilości osób cel udaje się osiągnąć. Magdalena Owczarek wygrała i napisała swoją powieść, którą dzisiaj możemy czytać dzięki nakładowi wydawnictwa Novae res.

Rozpisałem się trochę na temat NaNoWriMo, a teraz czas na zrecenzowanie pozycji. Jeżeli Magdalen Owczarek napisała coś podobnego w ciągu miesiąca, pomyślcie, co mogłaby stworzyć w ciągu kilku lat! Mam nadzieję, że autorka rozważa taką właśnie możliwość i w przyszłości będziemy mogli sięgać po kolejne jej lektury. W tym horrorze, któremu jednak trochę brakuje do tego miana, najbardziej polubiłem bohaterów. Zwłaszcza główną postać - Karolinę. Kobietę, która boi się naprawdę niewielu rzeczy, a która jako jedna z pierwszych pokonała w walce wręcz zombie. Spotykamy tu również niejakiego Radka, ale nie jest on przedstawiony w zbyt pozytywnym świetle, dlatego nie powiem o nim zbyt wiele.

Po moim trupie jest powieścią, w której niespodziewanie atakuje wirus przemieniający ludzi w powłóczące nogami zombie. Magdalenie Owczarek udało się opisać własną wizję apokalipsy w sposób, który przyciągnął całą moją uwagę tak, że skończyłem ją w niecałe trzy godziny. Bez przerwy, ponieważ nie potrafiłem chociażby na chwile oderwać się od lektury. Przyczyniła się do tego akcja, momentami sprawiająca, że zamierałem z sercem w gardle, tak bardzo przejmowałem się losem książkowych przyjaciół. 

W tej powieści grozy mam styczność z przerażająco realistyczną wizją świata podczas apokalipsy. Najbardziej przerażające są zachowania ludzi, sparaliżowanych strachem. Ci, którzy dawali swoją postawą do zrozumienia, że przy nich jesteśmy bezpieczni, zmieniają się nie poznania. Są gotowi zabić ostatnich ocalałych tylko i wyłącznie po to, żeby udało im się przeżyć. Inni ich nie obchodzą. Podobnie jest z władzami. Zanim dociera do nich, co się stało, cały Wrocław jest wypełniony żywymi trupami.  Po przeczytanie tej pozycji jestem pewien - gdyby zaatakowały nas zombie, nie mielibyśmy żadnych szans na przeżycie. Człowiek jest zbyt słaby.

Bardzo podobało mi się podejście Karoliny do otaczającego ją świata. Chociaż ludzie umierali, w dodatku na jej oczach, nadal nie opuszczało ją kpiące podejście do życia. Strony tej książki są przesiąknięte czarnym humorem, potrafiącym przynieść ulgę po mrożących krew w żyłach wydarzeniach. Właśnie ten element przyczynił się do tak szybkiego skończenia całej historii - chciałem wiedzieć, jak daną sytuację skwituje Karolina, która stała moim chwilowym guru.

Wszystkich fanów horroru, czarnego humoru i mocnych wrażeń zachęcam do przeczytania Po moim trupie. Znajdziecie tutaj to, co tak bardzo lubicie w dobrych powieściach. Ja jestem zadowolony więc myślę, że i wam  ta "lekkostrawna czarna komedia" przypadnie do gustu.



Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Novae res za udostępnienie książki do przeczytania.

komentarze

  1. Słyszałam o tej akcji i myślę, że to świetny pomysł i cudowne narzędzie do mobilizacji :D

    Za książkę jednak podziękuję, historie o zombiakach jak na razie znam jedynie z filmów/seriali/gier i chyba nie chcę jeszcze tego stanu rzeczy zmieniać. Mam na oku inne książki o podobnej tematyce. Niemniej gratuluje autorce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa akcja, którą popieram. Dawno nie czytałam o zombie, więc czemu nie. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze, naprawdę ciekawa fabuła... Zainteresowałeś mnie bardzo tą książką ;)

    http://pasion-libros.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce, ale po recenzji, już wiem, ze musi być moja, bo kto nie lubi zombie? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. O zombie chętnie bym sobie poczytała, więc zainteresowałes mnie tą książką

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy tylko ja zwróciłam uwagę, że książka ma zaledwie 240 stron? :) Zawsze jak widzę jakąś krótką, to kręcę głową z niedowierzaniem, że co taka krótka, taka cieniutka.. "Millennium" Larsona, to dopiero pokaźne tomiska! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, "Millenium" to naprawdę pokaźna trylogia! Ale, co tam olbrzymia ilość tych stron, ważne, że pożera się je szybciej niż jakiekolwiek inne wydania! :)

      Usuń
    2. Ale ja właśnie uwielbiam trylogię Larsona i również ze względu na to, że są takie opasłe, jak kupowałam jedną i koleżanka zobaczyła, że ja mam zamiar to ze sobą nosić, to tylko powiedziała, cytuję "grubych książek się nie czyta. są niewygodne" - gdybyż wzrok mógł zabijać :-)

      Usuń
  7. Jak przeczytałam opis zaczęłam się śmiać . Sama nie wiem dlaczego ,ale zamiast poważnej miny jaką mam , gdy czytam opisy horrorów , zakwitł na mojej twarzy uśmiech . Ale opis całkiem ciekawy .
    Nawet nie miałam pojęcia ,że istnieje taka akcja. Tak jak piszesz , niby mało
    - 50 000 słów , ale żeby napisać taką książkę w miesiąc trzeba być wytrwałym w stosunku do pisania i naprawdę czerpać z tego przyjemność ;) Może spróbujesz napisać jakąś ? Z chęcią bym przeczytała ;)
    A co do tej książki , widziałam ją w bibliotece , więc wypożyczę , bo już wiem , że warto.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, ze ksiażka przypadła CI do gustu. Juz niedlugo bede ja czytac, a jestem pasjonatka czarnego humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się naprawdę ciekawie, co nie zmienia faktu, że książkę napisała nasza autorka. Polakom pisanie takich powieści raczej się nie udaje, takie jest moje zdanie. Rzecz jasna nie wspominam wybitnych autorów. xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszędzie zombie :P Już się pogodziłam, że zombiaki jednak nie dla mnie. Chyba że nikt jeszcze wystarczająco fajnie o nich nie napisał.

    OdpowiedzUsuń
  11. Autorka napisała to w miesiąc a ja pochłonełabym w jeden dzień! :) zombi - uwielbiam taką tematykę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niby temat całkiem ograny, ale najwidoczniej można coś z niego jeszcze wycisnąć - i to nawet coś oryginalnego. Jako że cenię sobie czarny humor a od zombiaków też nie stronię... zapewne sięgnę :).

    OdpowiedzUsuń
  13. Na ogół nie czytam o zombikach, ale tą pozycją mnie zainteresowałeś. Chociażby tym, że musiała zamknąć się w 50 tysiącach znaków. Napisać 240 stron w miesiąc to jest do przyjęcia, ale ten limit? Mój świeży urobek ma 246 stron, ale blisko 75 tysięcy znaków. Jak ona to zrobiła? Szczególnie, że jak piszesz, książka jest dobra. Muszę przeczytać, najwyżej zmarnuję dwie godziny.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za przeczytanie tego tekstu. Mam nadzieję, że pozostawisz po sobie jakiś ślad. :)