Autor: Keri Smith
Tytuł: To nie książka
„To nie książka” uczy myśleć nieszablonowo, używać wyobraźni i stawić czoło wyzwaniom. Składa się z zadań, które należy wykonać, aby wyrazić siebie poprzez uczucia, emocje i stosunek do otaczającego świata. Zaryzykuj zostawiając książkę na noc na dworze i zostań artystą wywieszając swoje prace w miejscu publicznym. Zaprojektuj własną planetę, skorzystaj z maszyny do zmiany nastroju oraz wymyśl swoje alter ego. Stwórz ruchomą rzeźbę oraz rozwiąż zagadkę zaginionej strony. Zadań jest mnóstwo, a wszystkie jednakowo twórcze, zabawne i kreatywne. Stwórz swoją własną "Nie - książkę", zerwij ze schematycznym myśleniem i spójrz na świat z zupełnie innej perspektywy!
Ostatnimi czasy na listach bestsellerów wysoko wspięło się dzieło Keri Smith "Zniszcz ten dziennik". Cały świat zwariował na punkcie dziennika, który musimy zniszczyć. W internecie pojawiło się mnóstwo stron na ten temat, możemy tez obejrzeć masę filmów osób pokazujących, jak destrukcja powoli ogarnia ich dzienniki. "To nie książka" cieszy się wcale nie mniejszym zainteresowaniem, powiedziałbym nawet, że na dłużej zagości na listach bestsellerów, a to dlatego, że w tym wydaniu mamy większą swobodę w wykonywanych zadaniach. Do wszystkiego podchodzimy ze swojego punktu widzenia i wedle własnych upodobań wypełniamy zadania.
Na stronach tej nie-książki znajdziemy mnóstwo zadań, ale nie wszystkie są tak kreatywne i pobudzające naszą wyobraźnię, jak mógłbym oczekiwać. Owszem, kilka z nich wywarło na mnie naprawdę dobre wrażenie i za wykonywanie ich zabrałem się z wielką ochotą. Niestety znalazło się też kilka zadań, które przypominały polecenia z "Zniszcz ten dziennik" i w pewnym momencie poczułem déjà vu. Na szczęście było ich całkiem niewiele.
Pomimo faktu, że nie-książka powstaje z udziałem czytelnika, w środku znajdziemy całe mnóstwo ilustracji. O ile w "Zniszcz ten dziennik" wolnego miejsca było dość dużo, tak w "To nie książka" autorka postanowiła zapełnić te luki i w pewien sposób zachęcić nas do dalszego poznawania treści, jednocześnie lekko nakierowując nas na sposób wykonania danego zadania. Wszystko zależy od czytelnika, więc nawet fakt, że autorka stara nam się pokazać jedną z możliwości wykonania danego zadania, nie sprawia, iż współtwórcy muszą się tego trzymać.
Można by zapytać, czy uważam tę książkę za świetną. A ja odpowiem: nie. Owszem, jest do dość ciekawy pomysł na pobudzanie naszej kreatywności, ale "To nie książka" ma wiele wspólnych cech ze swoją poprzedniczką, co sprawia, że jeżeli dobrnęliśmy do końca destrukcji dziennika, tak w nie-książce, w którymś momencie po prostu będziemy znudzeni "odgrzewaniem" starych pomysłów. Ponadto myślę, że jeżeli w pierwszym dziele Smith wystarczająco wyżyliśmy się na dzienniku i nie mamy zamiaru niszczyć kolejnej książki, nie ma większego sensu w kupowaniu "To nie książka".
Podsumowując, mógłbym polecić Wam tę książkę, ale pod warunkiem, że to pierwsze spotkanie z panią Smith. Chyba, że chcielibyście podarować to dzieło młodzieży, która bez żadnych oporów i z wielkim zapałem weźmie się za wykonywanie danych zadań. Wtedy "To nie książka" może stać się prezentem idealnym. Wszystko zależy od gustu i pomysłu na wypełnienie nie-książki.
Oceniam: 6/10
Za nie-książkę serdecznie dziękuję Księgarni Bonito.
Do mnie to nie przemawia szczerze mówiąc, ale chyba "To nie jest książka" jest lepsze od "Zniszcz ten dziennik". ;)
OdpowiedzUsuńCo do drugiego zdania - zdecydowanie ;)
UsuńMi się podoba tylko jedna rzecz w tych dwóch pozycjach: pomysł! Genialny pomysł autorki, aby wydać książkę z kilkoma instrukcjami i sprzedawać ją po 30 zł (w Polsce). Zarobić na takim pomyśle to mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńCo do ceny, rzeczywiście można by się kłócić. Moim zdaniem 30 zł za te "kilka instrukcji" to naprawdę dużo. :)
UsuńTo jest naprawdę genialny biznes... Że dopiero teraz na taki wpadli. Mnie to osobiście rozśmiesza. Sprzedawać praktycznie puste kartki. :)
UsuńNo właśnie. Oprócz pomysłu jeszcze należą się brawa dla działu marketingu!
UsuńNo to już swoją drogą :)
UsuńAle jednak znajdą się rzesze fanów tego pomysłu ;)
UsuńKojarzę obie pozycje, ale to nie dla mnie utwory :) Nie ma w nich niczego - że tak napisze.
OdpowiedzUsuńNo cóż, kilka ciekawych zadań na pewno byś znalazła ;)
UsuńMnie jakoś nie pociąga wydawanie 30zł na książkę, którą mam zniszczyć, to kłóci się z moim sercem czytelnika, ale co kto lubi. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mimo to, czasami naprawdę świetnie jest się wyżyć na książce i zrobić z nią coś, czego z żadną inną nigdy byśmy nie uczynili :)
UsuńZastanawiam się, czy i ja nie powinnam zapoznać się z tymi "książkami" - wydają się być świetną zabawą :D
OdpowiedzUsuńZachęcam jak najbardziej! :)
UsuńMam "To nie jest książka", bo dostałam, ale szczerze mówiąc nie chce mi się w to bawić. Wole poczytać normalna książkę czy zrobić coś rzeczywiście konstruktywnego. To nie jest takie wg mnie. Wpadłam na pomysł jak można by tę nie-książkę wykorzystać w celu pamiątkowym - parę zadań wymaga pomocy innych i być może na jakimś wyjeździe z dobrymi przyjaciółmi je wykorzystam. Ale tylko tyle. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że chociaż tyle :)
UsuńDla mnie byłoby to pierwsze spotkanie ;) choć "Zniszcz ten dziennik" przeglądałam w księgarni i nawet mi się spodobał
OdpowiedzUsuńNiektórym pomysłom rzeczywiście nie można odmówić kreatywności i pobudzania wyobraźni ;)
UsuńTak się właśnie zastanawiałam o co chodzi z tą nie-książką i już wiem. :) Dzięki:)
OdpowiedzUsuńAleż nie ma za co :)
UsuńOglądałam na rozmaitych stronach w Internecie nie-książki i dzienniki innych osób. Często potrafią zrobić z nich prawdziwe kreatywne cudeńka, które ze zniszczeniem nie mają nic wspólnego :).
OdpowiedzUsuńTak, niektórzy mają talent do robienia pięknych rzeczy i oglądając niektóre z nich, nie mogę się napatrzeć ;)
UsuńJa mam "Zniszcz ten dziennik" i bardzo mi się podoba :) Jedyne co, to nie mam czasu na jego skończenie ;)
OdpowiedzUsuńWięc jestem ciekawy czy zakupisz "To nie książka" i jakie będą Twoje odczucia :) Brak czasu - jak ja dobrze znam te problem :)
UsuńCzuję przeogromny sceptyzm już na sam widok, dlatego wolę nawet nie brać do swoich rąk by nie zafundować sobie kolejnego rozczarowania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie powinnaś się tak całkiem rozczarować na tej nie-książce. Warto spróbować :)
UsuńZgadzam się, przejrzałam ją w księgarni i byłam trochę zawiedziona, ponieważ, mam zniszcz ten dziennik i jest to po prostu odrobinę ulepszona kopia.
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie mówię, że lepiej zatrzymać się na "Zniszcz ten dziennik", bo potem moglibyśmy żałować jedynie wydanych pieniędzy.
UsuńTo nie dla mnie kompletnie:) Nie umiałabym się przełamać i tam bazgrać i niszczyć. Miałabym poczucie winy, a nie kreatywność. To coś raczej dla takich typów artystycznych.
OdpowiedzUsuńHaha, ja tez z początku nie mogłem się przemóc, aż wreszcie zacząłem wypełniać tę książkę ;)
UsuńIntrygująca pozycja, ale jednak nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda...
UsuńMam "Zniszcz ten dziennik" i chętnie poznam też "To nie książka", ale to raczej nie w najbliższym czasie, bo ciągle nie mam czasu skończyć niszczyć dziennika :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Tak więc jak już zniszczysz ten dziennik sięgaj po "To nie książka". Chętnie dowiem się, co o niej sądzisz :)
UsuńJakoś nie mogę zrozumieć fenomenu "książek" tej autorki... No ale i tak wydaje mi się lepsza od niszczenia dziennika... i ma ładniejszą okładkę - bo czerwoną :D
OdpowiedzUsuńNo, oprawa graficzna zdecydowanie bardziej rozwinięta i przyciągająca uwagę :)
UsuńIntrygujące pozycje - również pod względem marketingowym. Kolejne pozycje na mojej liście:-)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać aż sięgniesz po tę książkę :)
UsuńCzy na prawdę to jest aż tak popularne??Ja tam za tym nie przepadam,szczególnie,że w telewizji reklamował to Dawid Kwiatkowski
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie widziałem tej reklamy i powinnaś poznać którąś z "książek", żeby wyrobić sobie własne zdanie na jej temat :)
UsuńJakoś nie byłam pozytywnie nastawiona do tej serii, ale chyba stanę się neutralna.. Choć ciekawi mnie Zniszcz ten dziennik ale nie aż tak, by to kupić
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie,
http://to-read-or-not-to-read.blog.onet.pl/
Może kiedyś wpadnie Ci w ręce i wtedy jestem ciekaw, co powiesz na jej temat :)
UsuńJakoś nie ciągnie mnie do tych dwóch dzienniko-książek nie-książek. Może za stara już jestem? :)
OdpowiedzUsuńGdzież tam mogłabyś być za stara :)
UsuńSzczerze mówiąc, jakoś mnie nie ciągnie do dzieł Keri Smith. Z jednej strony chciałabym mieć i 'Zniszcz ten dziennik" i "To nie książka", a z drugiej, zastanawiam się po co mi one, skoro i tak trzeba je niszczyć. Trochę kusi mnie to kreatywne myślenie i zadania, ale nie wiem. Nie jestem przekonana. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Lepiej żałować, że się spróbowało, niż, że nie mieliśmy okazji spróbować :)
UsuńJak dla mnie szkoda pieniędzy na tę serię. Wolę je wydać na jakiś bardziej interesujący mnie tytuł. Chociaż tak jak napisałeś, książki te potrafią z pewnością pobudzić kreatywność :)
OdpowiedzUsuńCo kto lubi :)
UsuńJakoś nie mam ochoty na te powieść.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda...
UsuńMam "Zniszcz tę książkę", ale z braku czasu tylko ją przekartkowałam. Przekartkowałam również w księgarni "To nie książka" i doszłam do tego samego wniosku, co ty - takie odgrzewane kotlety z wczorajszego obiadu. Bo ewidentnie widać, że ma wiele (aż za wiele) wspólnego z poprzedniczką. Jedną mam, drugiej serdecznie podziękuję. A swój egzemplarz wkrótce porządnie zmaltretuję <3
OdpowiedzUsuńNie ma to jak porządnie wyżyć się na książce :)
UsuńA ja mimo wszystko chyba sobie sprawię, bo chciałabym wyrobić sobie o niej i o Dzienniku własne zdanie. ;)
OdpowiedzUsuńAleż nalegam :)
UsuńJa mam Zniszcz ten dziennik :)
OdpowiedzUsuńmacchiatooo.blogspot.com
Ciekawy jak spodobałoby Ci się obcowanie z "To nie książka" :)
UsuńPowiem tak - mam To Nie Książkę i bardzo mi się podoba. Nie rozumiem arhumentów typu "Jak można sprzedawać puste kartki". A zeszyty, kolorowanki itp.? Też kupujemy puste i je zapełniamy ;) Poza tym to naprawdę fajny sposób na pobudzenie kreatywności i zabicie nudy, więc ja jestem na tak :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)
UsuńOgólnie nie rozumiem fenomenu tych "książek", bo szczerze mówiąc za pieniądze wydane na nie wolałabym kupić książkę, którą przeczytam i która sprawi mi przyjemność ;) Oczywiście nie wiem czy niszczenie książki nie sprawiłoby mi przyjemności, ale nie będę tego sprawdzać chyba, że zupełnie przypadkowo wpadnie coś takiego w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałem w czym kryje się fenomen, ale spróbowałem i nie pożałowałem :)
UsuńJa tam jestem za stara na te nie-książki ;). I nie rozumiem ich fenomenu. No ale, młodzieży może się podobać ;)
OdpowiedzUsuńTak, większość młodzieży ma kompletnego bzika na punkcie tych dzienników :)
UsuńTrochę nie rozumiem fenomenu obu tych dzieł autorstwa tej Pani, ale no cóż... Może patrzyłabym na to inaczej, gdyby mnie samej przyszło poznać urok tych dwóch pozycji.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej zachęcam do wyrobienia sobie własnego zdania na ten temat :)
UsuńPrzyznam szczerze, że nie rozumiem fenomenu tych książek i jakoś nie mam ochoty ich posiadać.
OdpowiedzUsuńCo kto woli :)
UsuńJa od kilku tygodni niszczę swój dziennik, więc pewnie trochę potrwa, zanim sięgnę po nie-książkę. ;) Ale przeglądając tumblr, widziałam mnóstwo niesamowitych ilustracji wykonanych przez innych. Nic, tylko podziwiać takich utalentowanych artystów. :)
OdpowiedzUsuńNiektórzy naprawdę mają talent ;)
UsuńCiekawe są obie te książki, chociaż ja za stara jestem na tego typu zabawy. A ten Twój dzisiejszy komentarz u mnie...hmm..chyba jeden z najmilszych jakie dostałam, dziękuję!
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę miłą osobą :)
UsuńWidziałam kiedyś na półce i siostra miała kupic, ale jednak nie... a może za stara już jestem, pewnie bym się znudziła szybko :P
OdpowiedzUsuńBardzo dużo osób kupuje dziennik, a po tygodniu ma już dość zadań i, jak gdyby nigdy nic, odkłada dziennik na półkę :)
UsuńMyślę, że raczej nie dla mnie, ale wiem kogo może zainteresować :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tej osobie się spodoba ;)
UsuńSzczerze nie rozumiem fenomenu książek tej autorki. Nie mam pojęcia po co wydawać pieniądze na książkę, którą mamy niszczyć. Należę do osób bardzo poukładanych i mam mega świra na punkcie książek i tego aby te książki były czyste i zadbane. Nie wyobrażam sb abym mogła cokolwiek narysować w książce..
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie ;l-)
Raczej nie umiałabym zrobić książce wszystkich tych strasznych rzeczy, jakie proponuje autorka, więc... no nie ;/
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie 'Zniszcz ten dziennik', ale nie jestem pewna, czy warto wydawać pieniądze na coś, co potem się zniszczy. Może i ciekawie i nieszablonowo, ale nie wiem, czy dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To nie książkę dostałam w prezencie od nastoletniej siostrzenicy. Zaintrygowała mnie. W pierwszej chwili byłam przekonana, że to nie dla mnie (zwyczajnie jestem za stara), ale po chwili przez głowę przeszła mi myśl, że skoro dla niej to ważne i chce się tym ze mną podzielić to warto spróbować. W efekcie nad nie książką spędziłam wiele godzin ciesząc się jak dziecko.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. Moim zdaniem najciekawsza i najbardziej wartościowa jest ostatnia książka Keri Smith (bałagan), bo tam są zadania twórcze, nie ma 'podepcz', 'wyrzuć', dobra dla nastolatków a nawet studentów :)
OdpowiedzUsuń