Autor: Astrid Lindgren
Tytuł: Przygody Madiki z Czerwcowego Wzgórza
Wydawca: Nasza Księgarnia
Madika i Lisabeth– dwie pełne wdzięku i fantazji dziewczynki – żyją w domu na Czerwcowym Wzgórzu. Madika chce być miła i grzeczna, niestety rzadko jej się to udaje. Ale to chyba nie jej wina, że bez przerwy wpada na takie wspaniałe pomysły? Czasem nawet duże dziewczynki muszą sprawdzić, jak się lata z parasolem z dachu drewutni i czy w pralni sąsiadów naprawdę mieszkają duchy. Przecież liczy się dobra zabawa! Te pogodne, pełne mądrości opowieści o dzieciństwie, o tym, co małe bohaterki bawi i cieszy, i o tym, co je nierzadko głęboko zasmuca, są wyrazem prawdziwej radości życia.
Astrid Lindgren cenię sobie szczególnie ze względu na "Dzieci z Bullerbyn" i "Bracia Lwie serce", które zapewne zna większość z Was, o ile nie wszyscy. Nie wiedzieć czemu, czytałem właśnie tylko tamtą książkę, mimo że zawsze pragnąłem poznać coś jeszcze tej autorki. Kiedy nadarzyła się taka okazja, bez wahania zdecydowałem się na ciekawie zapowiadającą się lekturę. Czy na pewno okazała się tak wspaniała? Pytanie retoryczne.
Zadziwia mnie nieposkromiona wyobraźnia autorki. Bohaterowie jej książek zawsze wpadają na różne pomysły, które zawsze są niejako zaskakujące i zabawne jednocześnie. Z tego co pamiętam, w dzieciństwie nie zdarzyło mi się z parasolką w ręku zeskakiwać z dachu, bawić się w Józefa i złych braci w taki sposób, żeby moja siostra wchodziła do głębokiej (suchej, na szczęście) studni i żeby goniło mnie stado młodych byków, tak, bym musiał z rodzicami wspinać się na drzewa. Tylko Madika ma takie pomysły i powiem Wam szczerze, że ogromnie zazdroszczę jej takiego dzieciństwa. Przepełnionego radością i beztroską, gdzie smutek wkrada się naprawdę rzadko. I chociaż moje wyglądało podobnie, nie było tak magiczne, jak według pomysłu Lindgren.
"Przygody Madiki z Czerwcowego Wzgórza" to zbiór dwóch wcześniej wydanych książek, od których uczyć powinny się pokolenia. Jak to uczyć? - możecie zapytać. Po prostu. Mimo że pomysły Madiki, które "lgną się w jej głowie szybciej niż prosie zdąży mruknąć" bardzo często zabawiają nas do rozpuku, to możemy się w nich doszukać przestróg wobec zachowania, którego powinniśmy unikać. Za to również bardzo cenię twórczość tej autorki, bo te przestrogi ukazuje nam w sposób banalny, tak żeby i najmłodsi czytelnicy byli w stanie zwrócić na nie uwagi.
Jako że recenzowana książka wyszła spod pióra Astrid Lindgren muszę wylać rzekę pochwał na temat języka jakim opisana jest ta historia. Po pierwsze nie mogę oderwać się od tej historii, ponieważ słowa układały się tak wspaniale, że po prostu nie mogłem ot tak odłożyć "Przygód Madiki z Czerwcowego Wzgórza" na bok. Po drugie Astrid Lindgren to mistrzyni w kreowaniu naturalnych dialogów. Czytając książkę, chwilę po jej otworzeniu mamy nieodparte wrażenie, że właśnie zawędrowaliśmy do innego świata i jestem przekonany, że nie ja jeden nie chciałem stamtąd odchodzić.
Co jeszcze bardzo spodobało mi się w "Przygodach Madiki z Czerwcowego Wzgórza"? Wkład grafików w odświeżenie wydania graficznego. Co prawda okładka jest jedna dla dwóch książek, ale nie zmienia to faktu, że miło na nią popatrzeć. Prostota wymieszana z jasnymi kolorami na pewno przyciąga uwagę. Wspaniałe wydanie graficzne to kolejny powód, żeby zapewnić sobie tę książkę. Gorąco polecam!
Astrid Lindgren cenię sobie szczególnie ze względu na "Dzieci z Bullerbyn" i "Bracia Lwie serce", które zapewne zna większość z Was, o ile nie wszyscy. Nie wiedzieć czemu, czytałem właśnie tylko tamtą książkę, mimo że zawsze pragnąłem poznać coś jeszcze tej autorki. Kiedy nadarzyła się taka okazja, bez wahania zdecydowałem się na ciekawie zapowiadającą się lekturę. Czy na pewno okazała się tak wspaniała? Pytanie retoryczne.
Zadziwia mnie nieposkromiona wyobraźnia autorki. Bohaterowie jej książek zawsze wpadają na różne pomysły, które zawsze są niejako zaskakujące i zabawne jednocześnie. Z tego co pamiętam, w dzieciństwie nie zdarzyło mi się z parasolką w ręku zeskakiwać z dachu, bawić się w Józefa i złych braci w taki sposób, żeby moja siostra wchodziła do głębokiej (suchej, na szczęście) studni i żeby goniło mnie stado młodych byków, tak, bym musiał z rodzicami wspinać się na drzewa. Tylko Madika ma takie pomysły i powiem Wam szczerze, że ogromnie zazdroszczę jej takiego dzieciństwa. Przepełnionego radością i beztroską, gdzie smutek wkrada się naprawdę rzadko. I chociaż moje wyglądało podobnie, nie było tak magiczne, jak według pomysłu Lindgren.
"Przygody Madiki z Czerwcowego Wzgórza" to zbiór dwóch wcześniej wydanych książek, od których uczyć powinny się pokolenia. Jak to uczyć? - możecie zapytać. Po prostu. Mimo że pomysły Madiki, które "lgną się w jej głowie szybciej niż prosie zdąży mruknąć" bardzo często zabawiają nas do rozpuku, to możemy się w nich doszukać przestróg wobec zachowania, którego powinniśmy unikać. Za to również bardzo cenię twórczość tej autorki, bo te przestrogi ukazuje nam w sposób banalny, tak żeby i najmłodsi czytelnicy byli w stanie zwrócić na nie uwagi.
Jako że recenzowana książka wyszła spod pióra Astrid Lindgren muszę wylać rzekę pochwał na temat języka jakim opisana jest ta historia. Po pierwsze nie mogę oderwać się od tej historii, ponieważ słowa układały się tak wspaniale, że po prostu nie mogłem ot tak odłożyć "Przygód Madiki z Czerwcowego Wzgórza" na bok. Po drugie Astrid Lindgren to mistrzyni w kreowaniu naturalnych dialogów. Czytając książkę, chwilę po jej otworzeniu mamy nieodparte wrażenie, że właśnie zawędrowaliśmy do innego świata i jestem przekonany, że nie ja jeden nie chciałem stamtąd odchodzić.
Co jeszcze bardzo spodobało mi się w "Przygodach Madiki z Czerwcowego Wzgórza"? Wkład grafików w odświeżenie wydania graficznego. Co prawda okładka jest jedna dla dwóch książek, ale nie zmienia to faktu, że miło na nią popatrzeć. Prostota wymieszana z jasnymi kolorami na pewno przyciąga uwagę. Wspaniałe wydanie graficzne to kolejny powód, żeby zapewnić sobie tę książkę. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania książka dziękuję Wydawnictwu Nasza Księgarnia.
Miło wspominam tę autorkę :) Tej książki jeszcze nie czytałam, a więc kiedyś muszę to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
Wszystkie książki Lindgren są niesamowite :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś mi, że Astrid Lindgren pora już wprowadzać do biblioteczki mojej córki ;) Muszę zakorzenić w niej miłość do tej pisarki ;)
OdpowiedzUsuńAż poczułam się znowu, jak mała dziewczynka ;)
OdpowiedzUsuńRaczej już nie dla mnie ,ale inne książki autorki mile wspominam ;)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, aż muszę szybko nadrobić zaległości, my na półce mamy Dzieci z Bullerbyn :-)
OdpowiedzUsuńAle czuję się staro :P
OdpowiedzUsuńNawet o tej książce nie słyszałam, ale coś ostatnio ciągnie mnie to moich lektur/ autorów dzieciństwa,więc poszukam jej w bibliotece :) Fajnie by było znów poczuć się dzieckiem.
OdpowiedzUsuńAutorki znam tylko "Dzieci z Bullerbyn" i bardzo miło wspominam :) Kiedyś postaram się poznać inne jej pozycje :)
OdpowiedzUsuńja tez nic poza "Dziećmi Bullerbyn" nie czytałam,moze poczekam az bede miala swoje pociechy i wtedy będę im czytać, sama zapoznając się z tą autorką od nowa :)
OdpowiedzUsuńKocham "Dzieci z Bullerbyn" to jedna z tych książek, które przeczytane w dzieciństwie, zostaną ze mną na zawsze. Uwielbiałam poznawać przygody dzieciaków z wszystkich trzech zagród, bo przypominały mi o moim dzieciństwie i zabawach. W każdym razie, widzę kolejny godny poznania tytuł, a że opatrzony jest nazwiskiem Astrid, wierzę że mi się spodoba. Z przyjemnością poznam. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Zgadzam się to niesamowita autorka
OdpowiedzUsuń