Rice Morgan, "Korowód królów", Feeria young, 2015 r.
"Przeznaczenie bohaterów" jest pierwszym tomem z serii Kręgu Czarnoksiężnika i można było o niej przeczytać w tym miejscu jakiś czas temu. Morgan Rice zrobiła wtedy na mnie wrażenie, ponieważ historia Thora porwała mnie do tego stopnia, że godziny niezauważalnie przepływały mi przez palce, a ja nie byłem w stanie odłożyć powieści na bok. Pewna opinia zasiała we mnie ziarno strachu, ponieważ mówiła, że "Korowód królów" jest nieudaną kontynuacją. Z pewnym ociąganiem odkładałem dzień lektury tej powieści, aż w pewnym momencie nie mogłem już dłużej czekać. Sięgnąłem po kontynuację "Przeznaczenia bohaterów" i...
Po ucieczce z lochu, przerażony Thor dowiaduje się o kolejnym zamachu na
króla MacGilla. Gdy król umiera, w królestwie wybuchają zamieszki, a
Królewski Dwór kipi chorobliwą ambicją, zazdrością, przemocą i zdradą. Na domiar złego do ataku szykuje się ród McCloudów, z
którym MacGillowie od lat prowadzą wojnę. Wkrótce
jednak Thor otrzymuje rozkaz, by wraz z braćmi przygotować się do Rytuału Stu
Dni, który zmieni chłopców w mężczyzn: piekielnej, wyczerpującej
wyprawy, która czeka wszystkich przyszłych wojowników Legionu. Będą
musieli przejść przez Kanion, opuścić Krąg i dotrzeć przez Morze
Turtuwiańskie na Wyspę Mgieł, podobno strzeżoną przez smoka.
Morgan Rice w poprzednim tomie dość ogólnie przekazała nam prawa jakie rządzą Kręgiem Czarnoksiężnika, o jej geografii już wspominał nie będę. Możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy autorka postanowiła dokładniej zapoznać nas ze światem przedstawionym. Autorka mogła przesadzić z natłokiem informacji i w lekkim stopniu bałem się, że dojdzie do takiej sytuacji. Na szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. Pomimo faktu, że dla lepszego zrozumienia historii opisanej w drugiej części tomu potrzebujemy oswoić wiele nowych danych, Morgan Rice udaje się dawkować nowe informacje w znośnych ilościach, dzięki czemu nie dochodzi do momentu, w którym czujemy się zagubieni i zmęczeni lekturą.
Spodziewałem się również, że akcja nie ruszy zbytnio do przodu, bo głównym wątkiem stanie się dochodzenie w sprawie zamachu na króla MacGilla. Autorka lubi zaskakiwać czytelników i również na tym obszarze nie spełniają się przypuszczenia czytelników. Najważniejszą rolę w powieści nadal odgrywa Thor. Nie oznacza to jednak, że postaci drugoplanowe i inne wątki zostały niedopracowane. Wręcz przeciwnie. W sposób bardzo zręczny przeplatają się losy innych bohaterów, każdy z nich zostaje omówiony na tyle, by zaspokoić ciekawość czytelnika i, żeby móc na tych wydarzeniach osadzić wątki z kolejnej części. Czytelnik jednak ciągle tkwi w przekonaniu, że cała fabuła toczy się wyłącznie wokół Thora - to świadczy o talencie autorki. Potrafi opowiedzieć historię w taki sposób, byśmy tkwili w przeświadczeniu, że scena należy do najbardziej interesującego bohatera.
Jedynym elementem, na który mogę narzekać to fakt, że bohaterowie, a raczej postać główna zachowuje się jeszcze dziecinniej niż w pierwszym tomie, a tak być nie powinno, patrząc na fakt, że w tym momencie Thor musi dojrzeć, by poznać siebie i swój dar. Momentami zaskakują mnie również swoją naiwnością bohaterowie drugoplanowi. Czasami aż chciało się krzyknąć "Co ty najlepszego robisz?". Przyłapałem się również na tym, że niektóre przewijające się przez fabułę postaci irytowały mnie swoją schematycznością i przewidywalnością do bólu. Nie wiem dlaczego autorka dopuściła się tak rażących błędów w kreśleniu postaci, które w poprzedniej części zdobywają serce czytelników właśnie swoją pełnokrwistością.
Reasumując, "Korowód królów" jest dobrze napisaną, lekką powieścią, która potrafi przykuć uwagę czytelnika, chociaż spełnia się w tym przypadku prawo słabszej kontynuacji. O ile w "Przeznaczeniu bohaterów" ciężko było mi wskazać jakieś wady, tak w tejże pozycji nie mam już takich problemów. Sztuczni bohaterowie i sztywne, wręcz groteskowe dialogi obrzydziły mi lekturę tej powieści. Jednakże bilans wychodzi na plus, ponieważ te mankamenty nadrabiają świetne zaaklimatyzowanie w świecie Thora, ciekawie poprowadzona fabuła nie pozwalająca na choćby chwilę nudy, niesamowite wydanie graficzne, niepowtarzalny klimat i interesujący pomysł na poprowadzenie tej historii w dalszym kierunku. Autorka po raz kolejny zasiała we mnie ziarno ciekawości i z pewnością sięgnę po trzecią część serii.
Oceniam: 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Feeria.
Tym razem chyba lektura nie dla mnie;p Nie zmienia to jednak faktu, że recenzja jest świetna! ;) Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę! :)
OdpowiedzUsuńHmmm jeszcze nie wiem, czy po nią sięgnę, ale na pewno będę o niej pamiętać :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej powieści i nawet o niej jak dotąd nie słyszałam... czuję się jednak w miarę zaintrygowana, żeby to dowiadywanie się kontynuować... ;)
OdpowiedzUsuńPierwsza część przeczytana - szału nie ma, ale z przyjemnością sięgnę po kolejny tom, jak tylko będę miała nieco wolnego czasu. Czyli w dalekiej przyszłości -.-
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji spotkać się z tą serią, ale może to i dobrze, bo to chyba nie dla mnie :) Z kolei Twoja recenzja bardzo mi się podoba, idealnie złapałeś sedno wartości książki ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że występują sztuczne dialogi. Sama nie wiem, jeszcze pomyślę.
OdpowiedzUsuńJuż sam tytuł serii mnie zainteresował :). Chętnie bym przeczytała.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do wykonania "Tolkienowski Book TAG" na
OdpowiedzUsuńhttp://myslamipisane.blogspot.com/2015/10/tolkienowski-book-tag.html
Pozdrawiam ciepło! :)
Zainteresowałam się :)
OdpowiedzUsuń