Jakiś czas temu przylgnęło do mnie pytanie, które nurtuje wielu pożeraczy literatury. Jako że jestem osobą interesującą się niemal wszystkim, postanowiłem poszukać informacji na temat szybszego czytania. W ten sposób wpadł w moje ręce podręcznik Jolanty Jaworskiej-Jamruszkiewicz "Szybkie czytanie", otwierający przede mną nowe możliwości i przede wszystkim, dostarczający mnóstwo wiedzy na interesujący mnie temat. Moje sceptyczne nastawienie do "wynalazku" jakim jest szybkie czytanie natychmiast prysnęło i zacząłem stosować się do rad autorki. Dzięki podręcznikowi uświadomiłem sobie, że taka umiejętność jest bardzo przydatna, toteż podzielę się z Wami kilkoma wskazówkami.
Wskaźnik
Już samo podwojenie szybkości czytania gwarantuje nam używanie... wskaźnika. Niemożliwe? Poproszę Cię zatem, abyś sięgnął, tudzież sięgnęła po powieść, którą aktualnie czytasz. Do przeprowadzenia tego krótkiego eksperymentu potrzebny będzie stoper. Uruchom stoper i zacznij czytać wybraną stronę (której wcześniej, rzecz jasna, nie widziałeś/aś) i skończ mierzenie czasu po jej przeczytaniu. Otrzymany wynik (czas) zapisz. Powtórz to ćwiczenie ze wskaźnikiem. Pamiętaj, by wybrać stronę o mniej więcej takiej samej liczbie słów. Porównaj otrzymany wynik z poprzednim. Widzisz? Czytanie z pomocą wskaźnika idzie znacznie szybciej, a rozumienie tekstu wcale się nie zmienia.
Dlaczego tak jest? Obserwując osobę czytającą zauważamy ruch jej oczu od lewej do prawej strony, przy czym często pojawiają się gwałtowne ruchy w lewo. Przy jednej linijce można zaobserwować nawet kilka takich nawrotów, co jest normalne w procesie czytania, aczkolwiek całkiem zbędne jeśli chodzi o szybka lekturę. Kiedy oczy dążą za wskaźnikiem nie dochodzi do tych gwałtownych powrotów, co znacznie zwiększa tempo czytania. Jako wskaźnik możemy użyć niemal wszystkiego, poczynając od palca, kończąc na wykałaczce, cyrklu, czy linijce. Trzeba jednak pamiętać, że przy użyciu linijki nie zaznaczamy czytanego zdania, a prowadzimy ją poziomymi ruchami z lewej do prawej strony, tak jak podczas pisania długopisem.
Migreny związane z czytaniem - jak ich uniknąć?
Czytając powieści z niewielkimi literami często jesteś zmuszany/a odkładać książkę na bok ze względu na pulsujący ból głowy? Można temu zaradzić. Przyczyną migreny są... nieelastyczne mięśnie oczu. Jak pamiętacie z lekcji biologii, mięśnie oczu są wykorzystywane przez człowieka najintensywniej, a najlepsze jest to, że w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy. Jednak skutkuje to tym, że nie wykorzystujemy ich w pełni. Wszystko przez to, że patrząc w lewo, czy w prawo zazwyczaj odwracamy całą głowę, a oczy wykonują niewielki ruch poziomy, co przyczynia się do braku elastyczności mięśni oczu. Zaradzić temu można poprzez rozciąganie tych mięśni. Starajmy się w każdej wolnej chwili, a zwłaszcza przed czytaniem "obrysowywać" wzrokiem kontury różnych przedmiotów, czy też malować różne szlaczki po ścianie. W internecie można znaleźć wiele kombinacji.
Głośne czytanie - z tym trzeba walczyć!
Od najmłodszych lat kazano nam czytać głośno i wyraźnie. Jeżeli bierzemy udział w konkursie ładnego czytania, czy też czytamy dzieciom książeczki na dobranoc to wyznający tę zasadę mają rację. Ale! Umiejętność szybkiego czytania wymaga wyzbycia się tego zwyczaju. Dlaczego? Jeżeli nie jesteśmy raperami, to przeczytanie strony zajmuje nam dużo czasu. Nie myślę tutaj wyłącznie o czytaniu na głos, bo z tym łatwo możemy sobie poradzić. Problem tkwi w wyzbyciu się czytania w myślach. O czym myślę? O tym narratorze tkwiącym w naszej głowie, powtarzającym każde przeczytane słowo. Pozbycie się go jest szalenie trudne. Ale dzięki wytrwałym ćwiczeniom można sobie poradzić i z tym problemem. W trakcie czytania warto gwizdać, wystukiwać różne rytmy dłonią, czy stopą albo nuceniem ulubionej piosenki. Z początku czytany tekst zrozumiecie w nikłym stopniu, ale z czasem nie dość, że zwiększy się tempo Waszego czytania, będziecie w stanie "wyłączać" owego narratora bez większego wysiłku.
Poruszyłem trzy najważniejsze kwestie. Eliminowanie szybkiego czytania, wykonywanie ćwiczeń pomocny w zwiększaniu elastyczności oczu oraz lektura ze wskaźnikiem to trzy podstawowe elementy, do których musimy się stosować, jeżeli chcemy czytać szybciej i ze zrozumieniem. Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten tekst. Jeżeli tak to zachęcam do wyczekiwania na drugą część, gdzie powiemy sobie kilka słów o widzeniu peryferyjnym i innych sprawach. Może przeszliście już kurs szybkiego czytania? Jeśli tak - czekam na Wasze komentarze, bo chciałbym się dowiedzieć jak inni sobie z tym radzą. Pozdrawiam!
Przeczytaj również:
♦ Szybsze czytanie, czyli książka na godzinę
Przeczytaj również:
♦ Szybsze czytanie, czyli książka na godzinę
Interesujący tekst. Najbardziej zdziwił mnie ten wskaźnik - na razie nie jestem przekonana, ale spróbuję, z czystej ciekawości ;)
OdpowiedzUsuńNo i jak? Jaki wynik? Lepszy, gorszy? :)
UsuńNie miałam pojęcia o tak dużym wpływie wskaźnika. Muszę poeksperymentować na sobie. Bardzo ciekawy wpis, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst! Kiedyś, przez chwilę, czytałem ze wskaźnikiem, ale muszę do tego chyba wrócić. Mam duży problem właśnie z tym "lektorem w głowie", ale cały czas próbuję nad tym ćwiczyć. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się go całkowicie zniwelować :)
OdpowiedzUsuńSuper wpis, prawdą jest to, że jak czytamy mnóstwo książek, to tym samym czytanie staje się szybsze. Z tym wskaźnikiem to jestem zaskoczona, muszę spróbować na sobie :)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dzięki. Masz rację, porównując tempo czytania z czwartej klasy, a z dzisiaj... różnica jest kolosalna. Ale z czasem przychodzą trudniejsze lektury, którym trzeba poświęcać więcej uwagi. Koniecznie wypróbuj wskaźnik (którym może być niemal wszystko) i daj znać jak Ci poszło :)
UsuńRaczej nie korzystam ze wskaźnika, chyba że muszę poświęcić lekturze naprawdę dużo uwagi, bo każde słowo się liczy. Migreny - chyba nigdy jeszcze takiej nie uświadczyłam. Czytanie na głos ma swoje plusy i minusy w moim przypadku. Ucząc się, wolę przeczytać sobie wszystko na głos, najlepiej powoli, patrząc na każdą literkę, jeśli w grę wchodzi nauka języka obcego (natura wzrokowca i słuchowca się kłania). Natomiast jeśli chodzi o książki czytane dla rozrywki, to z tym jest różnie. Często słucham muzyki - najczęściej instrumentalnej, bez słów, a jak ze słowami, to byle nie po polsku i nie w tym samym języku, w którym jest książka, bo nie idzie się skupić. Ten "narrator" pojawia się w książkach, które nie są dla mnie zbyt ciekawe. Dużo zależy też od typu narracji - przy 1-osobowej ten narrator jest zawsze, przy 3-osobowej niekoniecznie. Poza tym lubię wyobrażać sobie cały świat, mieć go zapisanego w pamięci, a więc i głosy różnych bohaterów. Wydaje mi się to wtedy bardziej realne, a książka bardziej interesująca.
OdpowiedzUsuńDo pomysłu ze wskaźnikiem popchnęła mnie polonistka (która, rzecz jasna, pokończyła miliard kursów szybkiego czytania) pewnego pięknego dnia, kiedy widziała jak popitalałem palcem po tekście (wtedy robiłem to po to, żeby nie zgubić czytanej linijki) i ni stąd, ni zowąd wyciągnęła z szuflady biurka wykałaczkę, mówiąc, żebym czytał za pomocą tego wskaźnika. Spoko. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że pomoże mi czytać szybciej. Teraz nie wyobrażam sobie czytania bez jakiegoś długopisu w ręce. Migren też nie miałem, ale siostra się na nie skarżyła, bo czytała "Wesele" w wydaniu Grega i ostro przeklinała te nadziubdziane literki. Jeżeli już biorę się za szybkie czytanie, muszę dostosować tempo do książki jaką się zajmuję. Dajmy na to, jakąś młodzieżówkę pożeram wzrokiem, przy kryminale Puzyńskiej mocno zwalniam, a kiedy dochodzi do nauki słówek z angielskiego stosuję metodę wzrokowca, czytając po kilka razy każde z nich. Zaskakujesz muzyką w trakcie czytania. Dla mnie puszczenie radia nawet i z niemieckimi "melodiami" jest bardzo rozpraszające. Przy czytaniu toleruje jedynie jakieś rozmowy obok, natomiast o muzyce nie ma co mówić. Za żadne skarby nie jestem w stanie się skupić.
UsuńJa, czytając mam w głowie tylko swój głos. To trochę dziwne, że nie jestem w stanie wykreować żadnego brzmienia dla narratora. Wyjątkiem jest liryka Szymborskiej (zawsze, kiedy czytam "Kot pustym mieszkaniu" słyszę jej starczy głos). To jest jednak poezja, nie ma co porównywać do epiki. Wyobraź sobie, nawet Klementyna Kopp brzmi "po mojemu", co samo w sobie jest mocno interesujące. :)
Niestety, ostatnio miałam przyjemność korzystania z Grega. Na okładce tekst: "specjalna czcionka ułatwiająca szybkie czytanie!". Taaa... To tyle w temacie. Oj nie, to ja żadnych rozmów nie toleruję, telewizorów itp. dlatego ciężko mi czytać w komunikacji miejskiej. A czytając "Motylka" Klentyna miała zawsze ten zachrypnięty głos, inaczej się nie dało :3
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis :). Wskaźnika nigdy nie używałam, ale z ciekawości spróbuję.
OdpowiedzUsuńAle po co, po co ten pęd do szybkiego czytania. Oby jedynym powodem była chęć przeczytania większej liczby książek...
OdpowiedzUsuńCzytam wolno, szalenie wolno, jak na osobę, która czyta sporo. I szczerze? Kocham to. Kocham narratora w mojej głowie niczym towarzysza, który czyta ze mną. Nie widzę powodu, by się go pozbywać, bo "przemielenie" każdego słowa pozwala wryć sobie czytane teksty w pamięć, co skutkuje możliwością cytowania co lepszych fragmentów.
Wskaźnik? Tak, używam, gdy ścigam się z czasem w stylu "Zajęcia za kwadrans a ja mam 30 stron do przeczytania". W żadnym innym wypadku nie widzę dla niego celu.
Na szczęście migreny mnie nie dotyczą, choćbym czytała przy najsłabszym świetle i w najbardziej wymyślnych pozycjach.
Ciekawy post :D Ja akurat nie mam problemu z szybkim czytaniem :D
OdpowiedzUsuń