Oszubski Tadeusz, "Miłość", Instytut Wydawniczy Erica
Do pewnej bydgoskiej galerii sztuki trafiają akty pięknej rudowłosej
kobiety. Z pozoru zwykłe obrazy stają się przyczyną serii okrutnych
zabójstw. W centrum dramatycznych wydarzeń znajduje się Jan Wirski – właściciel
restauracji, miłośnik dobrej kuchni i kinoman. Wirski, który po latach
wrócił do rodzinnego miasta, pragnie spokojnego życia, lecz jego mroczna
przeszłość i rodzinne koneksje sprawiają, że musi się zająć
rozwiązaniem ponurej zagadki wstrząsających Bydgoszczą zbrodni. Co wspólnego mają ze sobą córka senatora, alkoholik malujący szyldy,
młody gangster i jego ukochana żona?
Jest taki moment w "karierze" czytelnika, kiedy trafia na powieść... inną niż to, co dotąd udało mu się przeczytać. I bynajmniej jest to miłe wspomnienie. "Miłość" ma w sobie coś takiego, że w trakcie lektury moje myśli atakowały konstrukcje fabuł wcześniej przeczytanych kryminałów. Wiem, dzisiaj trudno wymyślić coś oryginalnego, czego nikt jeszcze nie poruszył, ale powieść Oszubskiego potrafiła wybitnie mnie... zanudzić. Miałem wrażenie, jakbym czytał tę powieść po raz setny. Schematyczność i banalność niemal mnie odrzucała. Niby akcja jest wartka, intryga mroczna, atmosfera gęsta, ale te ponad trzysta stron były dla mnie katorgą. Akcja rzeczywiście mknie do przodu, ale nie robiło to na mnie żadnego wrażenia, bowiem wydarzenia były do bólu przewidywalne, a to odbierało całą radość z czytania.
Bohaterowie również nie powalają na kolana. Kolejne postacie wprowadzane w tok wydarzeń były pozbawione jakiejkolwiek złożoności, natomiast naszpikowane zostały stereotypami. Mogłyby być pełnokrwiste i całkiem "kolorowe", aczkolwiek ich prostota konstrukcyjna nie pozwoliła na wyzyskanie z nich najlepszego, co mogli zaoferować. Pomimo prób ich barwnego opisania w mojej głowie pojawiały się tylko imiona i nieśmiałe skojarzenia z wyglądem. Spoglądanie na perypetie takich osobników nie niesie ze sobą żadnych emocji, co było kolejnym powodem przemawiającym za tym, by jak najszybciej odłożyć tę książkę na bok. Postanowiłem jednak dotrwać do końca. Szkoda, że dobry pomysł przerósł sposób jego wykonania.
Kolejna książka Tadeusza Oszubskiego nie jest tylko nieszczęściem twórczym. Na pochwałę zasługuje język jakim opowiedziano całą tę historię. Zachowany jest rytm zróżnicowany przez bardzo krótkie i kilkakrotnie złożone zdania. Dzięki temu zabiegowi czytanie szło szybciej, choć to i tak niewielka pociecha w towarzystwie źle skonstruowanej fabuły. Jedyne czego mogę się przyczepić w warstwie językowej jest stylizowanie wypowiedzi na styl kolokwialny. Nie lubię tego zabiegu, ale to nie wina autora. Zawinił on w niektórych fragmentów, gdzie ta stylizacja była mało wiarygodna. Na szczęście były to fragmenty nieliczne.
Reasumując, "Miłość" nie zachwyca bohaterami, intrygą, fabułą, czy nieschematycznością, bowiem tych elementów brakuje lub zostały one zaniedbane. Jeżeli jednak w powieściach najbardziej interesuje Was warstwa językowa albo też mieszkacie w Bydgoszczy i chcecie zaserwować sobie niepowtarzalne przeżycie jakim jest wędrowanie szlakiem bohaterów, to zachęcam Was do wyrobienia sobie własnej opinii na temat tego kryminału. Osobiście odradzam sięganie po dzieło Oszubskiego.
Reasumując, "Miłość" nie zachwyca bohaterami, intrygą, fabułą, czy nieschematycznością, bowiem tych elementów brakuje lub zostały one zaniedbane. Jeżeli jednak w powieściach najbardziej interesuje Was warstwa językowa albo też mieszkacie w Bydgoszczy i chcecie zaserwować sobie niepowtarzalne przeżycie jakim jest wędrowanie szlakiem bohaterów, to zachęcam Was do wyrobienia sobie własnej opinii na temat tego kryminału. Osobiście odradzam sięganie po dzieło Oszubskiego.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica.
Ten gatunek literacki lubię, ale na razie mam zaległości w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńAktualnie borykam się z tym samym problemem. :)
UsuńUuuu, kiepsko - gdy w kryminale fabuła nie porywa, to niezbyt to zachęca do przeczytania powieści.
OdpowiedzUsuńNiestety i takie rzeczy się zdarzają. Jestem tylko zaskoczony tym, że autor nominowany do tylu ważnych nagród popełnił taką książkę.
Usuń