Kiedy zapytać przeciętnego czytelnika 
mającego styczność z prozą kryminalną o najlepszą polską pisarkę tego 
gatunku, padnie odpowiedź "Katarzyna Puzyńska, rzecz jasna.". Będąc po 
lekturze całej serii o policjantach z Lipowa i niecierpliwie wyczekując 
premiery "Utopców" postanowiłem zadać mistrzyni gatunku kilka 
nurtujących mnie pytań. Mam nadzieję, że uznacie je za ciekawe, a 
przeczytanie całego wywiadu sprawi Wam wielką przyjemność i również 
odpowie na nurtującego Was pytania.
1.
 Skąd wziął się pomysł, by rodzinną miejscowość młodszego aspiranta 
Daniela Podgórskiego nazwać właśnie Lipowo? Nie chciała Pani zostawać 
przy prawdziwiej nazwie wsi znad Bachotka? Co była za, a co przeciw temu
 pomysłowi?
„Lipowo” powstało jako zbitek nazw dwóch 
istniejących miejscowości – tej, która jest pierwowzorem książkowego 
miasteczka oraz wsi, która położona jest kawałek dalej. Lipowo jest 
miejscem fikcyjnym, chociaż można znaleźć w nim również prawdziwe 
elementy. Dodaje to smaczku. Czytelnik, który odwiedzi te strony może 
mieć radość z odkrywania, że na przykład bunkier obok Zbiczna (opisany w
 „Więcej czerwieni”), remiza strażacka z „Motylka”, czy „Cichy Lasek” 
(chociaż bez jego mieszkańców opisanych w „Trzydziestej pierwszej”) 
naprawdę istnieją. Z drugiej strony fakt, że Lipowo to fikcja, otwiera 
pole do popisu i pozwala mi na puszczenie wodzy wyobraźni. Zawsze 
powtarzam, że Lipowo to taki labirynt pomiędzy tym, co siedzi mi w 
głowie i tym, co rzeczywiste. 
2. Czy uchyli Pani rąbka 
tajemnicy i podzieli się z nami informacją kim są dla Pani Krzysiek i 
Balbina, którym dedykowane są wszystkie kryminały z serii o Policjantach
 z Lipowa?
Krzysiek to mój mąż, a Balbina to moja mama. Oboje
 są dla mnie bardzo ważni, więc to im dedykowałam dotychczasowe książki.
 Zawsze mogę liczyć na miłość i wsparcie z ich strony. 
 3. 
Skąd bierze się u Pani taka pasja do zwierząt, biegania oraz 
Skandynawii? Obserwując strony, na których się Pani udziela nie trudno 
dojść do wniosku, że dla swoich pasji jest Pani w stanie poświęcić 
mnóstwo czasu.  

Tak, to są sprawy dla mnie bardzo istotne. Mam 
dwa psy i dwa konie. Zwierzęta były obecne w moim życiu od najmłodszych 
lat. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Przyjaźń z nimi jest dla 
mnie bezcenna. Marilyn Monroe powiedziała kiedyś „Dogs never bite me. 
Just humans”, co w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Psy nigdy mnie nie 
gryzą. Tylko ludzie”. Myślę, że wiele możemy się od zwierząt nauczyć. 
Chociażby pokory, cierpliwości i empatii, a także oczywiście szacunku do
 innych i bezwarunkowej miłości. Nie przez przypadek zarówno psy, jak i 
konie pomagają w programach resocjalizacji skazańców oraz osób 
uzależnionych. 
 
Jeżeli chodzi o bieganie zdecydowanie jest to 
ogromna część mojego życia. Właściwie każdy dzień zaczynam od treningu. 
To przynosi wyciszenie. Można na ten czas się wyłączyć i nie myśleć o 
niczym konkretnym. Jest się tu i teraz. To odpoczynek i relaks. Chwilowy
 reset, który bardzo jest potrzebny przy pracy nad książkami. Zwłaszcza,
 jeżeli dotyczą trudnej tematyki, jak to ma miejsce w kryminałach. 
Skandynawia
 fascynuje mnie w dużej mierze dzięki literaturze. Jestem oczarowana 
twórczością skandynawskich pisarzy takich, jak: Håkan Nesser, Camilla 
Läckberg, Åke Edwardson, Stieg Larsson, czy Jørn Lier Horst.
4.
 Co sprawia Pani największą trudność w trakcie pisania kolejnych 
kryminałów? Z pewnością nie jest to kreowanie portretów psychologicznych
 bohaterów, bo z wykształcenia jest pani psychologiem, czyż nie?
Tak,
 z wykształcenia jestem psychologiem. To zdecydowanie pomaga przy 
tworzeniu postaci. Można lepiej zrozumieć pewne schematy działania i 
procesy, które zachodzą w nas samych, ale także wówczas, kiedy stworzona
 jest sytuacja społeczna, a więc interakcja pomiędzy kilkoma osobami. 
Wracając jednak do pytania. Myślę, że wszystkie aspekty pisania trzeba 
bardzo przygotować, wówczas unikniemy trudności. Pisanie to nie tylko 
sam akt zapisu naszej historii. To też zaplanowanie całej książki, 
stworzenie postaci, zrobienie researchu i tak dalej. To wszystko zajmuje
 czas i żaden z etapów nie może zostać pominięty. Jeżeli przez to 
wszystko cierpliwie przejdziemy, unikniemy trudności na dalszych 
etapach.
5. W niektórych wywiadach, pytana Pani o bodźce, 
które jako pierwsze zachęciły Panią do tworzenia, wspomniano nieraz, że 
wielką wagę miał dla Pani wywiad ze szwedzką królową kryminału, mająca 
mnóstwo wątpliwości dotyczących wydania swojego debiutu. Czy uważa Pani,
 że przeprowadzone z Panią rozmowy również wpłyną na debiutantów w 
podobny sposób?
Mam wielką nadzieję, że tak. Zawsze 
powtarzam, że warto podążać za swoimi marzeniami. Nie tylko tymi 
dotyczącymi pisania, ale wszystkimi. Czasem paraliżuje nas lęk, żeby 
spróbować. Co będzie, jeżeli się nie uda? To spędza nam sen z powiek. 
Wiecie co? Jeżeli nie spróbujemy, to nigdy się nie uda. To jest pewne. 
Tak więc zawsze warto dążyć do tego, co sprawia nam radość. Niektórzy 
powiedzą, ze to wyświechtany frazes. Nie zgadzam się z tym. Uważam, ze 
jak najczęściej powinniśmy sobie to powtarzać i szukać odwagi do 
realizowania tego, co kochamy. 
Trzeba też jednak pamiętać, że 
nic nie przychodzi samo. Realizacja marzeń to przysłowiowe „krew, pot i 
łzy”. Przychodzą momenty, kiedy chcemy się wycofać, albo droga wydaje 
się zbyt daleka. Warto wtedy pamiętać, że nawet najwięksi też kiedyś 
musieli zrobić ten pierwszy krok.
|  | 
| Krajobraz z prawdziwego „Lipowa" | 
6. Jak Pani myśli, co 
takiego zawarła Pani w swojej twórczości, że kolejne kryminały spod Pani
 pióra cieszą się tak wielką poczytnością, czytelnicy z taką 
niecierpliwością wyczekują nadchodzących premier, a niedawno Pani 
wydawca Prószyński i S-ka zdecydował się na dodruk "Motylka"?
Rzeczywiście
 właściwie wszystkie moje dotychczasowe książki są bardzo chętnie 
kupowane. Dla pisarza to niezwykłe wyróżnienie! Myślę, że moje powieści 
są uniwersalne. To nie tylko kryminały, ale przede wszystkim opowieści o
 ludziach. Każdy więc może znaleźć tu coś dla siebie. Dostaję wiele 
wiadomości od Czytelników, którzy nigdy wcześniej po kryminały nie 
sięgali, a teraz rozsmakowali się w tym gatunku właśnie dzięki sadze o 
Lipowie. Cieszą mnie też informacje, że serię czytają całe pokolenia - 
rodzice, młodzież, dziadkowie. Bardzo się cieszę, że każda grupa wiekowa
 znajdzie tu coś interesującego. Być może dostrzeże inne wątki.
7.
 Z pewnością tłumaczenie powieści na inny język to dla autora niebywały 
sukces. Czy podzieli się Pani swoimi odczuciami, które towarzyszyły 
Pani, gdy poinformowano Panią o zaplanowanych tłumaczeniach? Czytelnicy z
 jakich krajów będą mogli już niedługo poznać losy bohaterów?
Jest
 to oczywiście wielka radość i spełnienie marzeń. Mam nadzieję, że saga o
 Lipowie spodoba się również za granicą. Obecnie trwają rozmowy z 
wydawcami z krajów europejskich, ale także i za oceanem. Nie mogę na 
razie zbyt wiele na ten temat zdradzić. :)
8. Komisarz 
Klementyna Kopp to bardzo wyrazista postać. Jedni uwielbiają obserwować 
jej kontrowersyjne poczynania, inni zaś najchętniej usunęliby ją ze 
stron "Motylka", "Więcej czerwieni" i "Z jednym wyjątkiem". A jakimi 
uczuciami Pani obdarza tę nieschematyczną postać?
 

Klementyna,
 jak z resztą wiele innych postaci pojawiających się w moich książkach, 
posiada pewne moje cechy. W jej wypadku wszystko zaczęło się od wyglądu.
 Kiedyś byłam dość zbuntowana. Ubierałam się w spodnie w kratkę, glany, 
ramoneskę. Nosiłam też kolorowego irokeza. Podobnie, jak Klementyna, mam
 tatuaże. Tworząc tę postać zastanawiałam się, jak taka osoba, jak ja 
wtedy wyglądałaby w przyszłości. Od tego wyszłam. Ponieważ jednak wygląd
 odzwierciedla osobowość, zaczęłam się zastanawiać, co wpłynęło na 
Klementynę i sprawiło, że jest taka, a nie inna. Jakie wydarzenia ją 
ukształtowały. Co sprawiło, że wybudowała wokół siebie mur. Więcej na 
ten temat można się dowiedzieć, czytając „Więcej czerwieni”.
9. Gdyby mogła Pani zamienić się rolami z jednym ze swoich bohaterów, kto by to był i dlaczego?
Moje
 książki piszę z różnych perspektyw, więc tak naprawdę tworząc, 
przeżywam życie każdej z moich postaci i przez jakiś czas do pewnego 
stopnia się nią staję. Z tego powodu nie muszę zamieniać się z żadną z 
nich :).
10. Im bardziej zagłębiamy się w sprawy morderstw 
popełnianych w Lipowie i okolicach, tym więcej nowych postaci poznajemy.
 Rezygnuje Pani z postaci występujących w poprzednich tomach (mowa na 
przykład o uwielbianym przeze mnie Januszu Rosole). Kreowanie kolejnych 
postaci to z pewnością niemały wysiłek. Jak wygląda proces kreowania 
bohaterów przez Panią i jak radzi sobie Pani z odsuwaniem niektórych 
bohaterów w tło?
Kreowanie postaci to moim zdaniem kluczowa 
sprawa w tworzeniu kryminału. Z resztą jest to ważne w powieściach 
każdego gatunku, jeżeli już o to chodzi. A to dlatego, że to ludzie 
tworzą opowieści, to ich odczucia i motywy są najważniejsze. Tworzenie 
postaci w książce może ułatwić oberwanie osób wokół nas. Jacy są? Jak 
mówią? Jak się zachowują? Dlaczego są tacy, a nie inny? Z pewnością może
 pomóc tu także znajomość psychologii. Zawsze powtarzam też, że pisarz 
musi być dobrym obserwatorem. Musi podglądać rzeczywistość. Trzeba 
jednak pamiętać, że żadna z moich postaci nie jest w stu procentach 
osobą istniejącą. To raczej zbieranina cech. Mieszam i grupuję, tworząc 
na kartach powieści zupełnie nowych ludzi. Cieszę się bardzo, że zarówno
 Czytelnicy, jaki krytycy literaccy doceniają moją pracę nad postacią. 
Faktycznie
 w kolejny książkach pojawiają się nowi bohaterowie. Prawdziwy świat nie
 ogranicza się przecież do kilku osób. Jeżeli zaś chodzi o drugą część 
pytania... Z punktu widzenia Czytelnika rzeczywiście niektórzy ze 
„starych” bohaterów znikają. Z mojego punktu widzenia jest nieco 
inaczej. Te postaci nadal tam w Lipowie są i czekają na swoją kolej. Kto
 wie, może Janusz Rosół będzie miał jeszcze możliwość się wykazać? :)
11.
 Jakich metod stosuje Pani podczas nadawania swoim postaciom imion i 
nazwisk. Przez całą serię przewija się sporo bohaterów, a mimo to 
pomysłów Pani nie brakuje.
W Internecie można znaleźć strony 
ze spisami popularnych w Polsce nazwisk. Imion można szukać w 
kalendarzu. Inni radzą też wertować książkę telefoniczną. Każde metoda 
jest dobra, jeżeli działa dla danego pisarza. :) Są imiona, które 
podobały mi się od zawsze, więc nimi obdarzam niektóre postacie. Czasem 
nadaję bohaterom imiona moich znajomych. Nigdy jednak żadna z postaci 
nie jest odzwierciedleniem konkretnej osoby.
12. Książek nie 
ocenia się po okładce. Jednakże projekty graficzne Mariusza Banachowicza
 niemal pozbawiają tchu. Co Pani może powiedzieć o szacie graficznej 
swoich powieści?
 
Uwielbiam projekty Mariusza Banachowicza! 
Uważam, że okładki jego autorstwa są po prostu przepiękne. Bardzo się 
cieszę, że to on zajmuje się wizualną stroną serii o Lipowie. Trudno 
byłoby mi zdecydować się, która z okładek najbardziej mi się podoba, bo 
każda coś w sobie ma.
13. Z pewnością niełatwym zadaniem jest 
również snucie głównego wątku kryminalnego. Jak wyglądają Pani 
przygotowania do kreowania głównej intrygi? Od początku wiadomo, kto 
zabił i ile trupów poniesie ze sobą akcja? Czy jest w stanie Pani 
zliczyć wszystkich zamordowanych bohaterów? :)
W przypadku 
kryminału zanim zabierzemy się do pisania z pewnością trzeba mieć 
wymyślony trzon opowieści. To znaczy wiedzieć, kto i dlaczego zabił, a 
także w jaki sposób i dlaczego tak, a nie inaczej to zrobił. Tylko w ten
 sposób będziemy mogli rozrzucać tropy dla Czytelników w różnych 
miejscach książki. 
Jeżeli chodzi o wątki poboczne, to tu bywa 
różnie. Postaci czasem potrafią wymknąć się spod kontroli. Tworząc 
opowieść, warto czasem im na to pozwolić i zobaczyć, gdzie nas to 
zaprowadzi. Niekoniecznie musimy trzymać się sztywno wcześniej 
ustalonego planu. Zwłaszcza jeżeli nasza postać zaproponuje coś 
ciekawszego ;).
14. Poczytność zapewnia Pani idealne 
dawkowanie wątków obyczajowych, kryminalnego i tła psychologicznego. 
Gubi się Pani czasami w tej wielowątkowej fabule? Jak udaje się Pani tak
 idealnie odmierzyć ilość każdego z wątków?
Tak, jak 
wspomniałam już wcześniej, bardzo istotne jest, żeby wszystko dobrze 
sobie wypracować. Przygotować się do momentu zapisu historii. Wlicza się
 w to oczywiście zrobienie planu całości, ale też dogłębne zrozumienie 
motywacji każdej z postaci. Musimy wiedzieć, jaka jest ta osoba, wtedy 
wiemy, jak się zachowa w poszczególnych sytuacjach. Dzięki temu można 
uniknąć tego typu problemów.
15. Kiedy zapytano Panią o to, 
ile tomów tej serii planuje Pani napisać, pada odpowiedź, że dopóki 
przynosi do Pani radość. Myśli Pani jednak, że będzie to seria 
kilkutomowa, kilkunastotomowa, a może tych części będzie kilkadziesiąt? 
Ponadto skąd czerpie Pani motywację do pisania?
Jestem osobą 
zorganizowaną i pracowitą. To na pewno pomaga, jak powiedzieli zarówno 
Harlan Coben, jak i Camilla Läckberg, najważniejsze jest, żeby usiąść na
 czterech literach i pisać. To staram się robić, bo innej drogi nie ma. 
;) Szukanie motywacji odbywa się, jak w każdej innej pracy, tu nie ma 
wyjątków. Niektórzy są zmotywowani samym działaniem, inni deadlinem, 
jeszcze inni pieniędzmi. To są sprawy indywidualne dla każdej osoby. 
Mnie pisanie sprawia radość. Jest oczywiście także wysiłkiem i pracą, 
ale przede wszystkim spełnieniem marzeń. To bardzo motywuje.
16.
 Narzucone przez Panią tempo do powolnych nie należy. W 2014 roku ukazał
 się Pani debiut i druga część serii, na rok bieżący zaplanowano aż trzy
 premiery. Czytelnicy zacierają z radości ręce, ale jak długo będzie 
trwał ten ciąg? Czy kilka pierwszych tomów serii miała Pani napisane i 
dopiero po jakimś czasie zdecydowała się je Pani wydać jako serię?
Tak,
 miałam już dużą część serii gotową przed wydaniem pierwszego tomu. Z 
tego właśnie powodu tempo może wydawać się bardzo duże. Cały czas 
pracuję nad kolejnymi książkami, więc mam nadzieję, że Czytelnicy będą 
zadowoleni :).
17. Myślała Pani kiedyś o napisaniu jakiegoś 
krótszego kryminału, który zawierałby w sobie wyłącznie intrygę, a akcja
 umieszczona byłaby w "zamkniętym pokoju" - mam na myśli kryminał retro 
podobny do dzieł Agaty Christie? A może chciałaby Pani napisać jakiś 
romans, powieść historyczną lub pozycję z innego gatunku?
Niczego
 nie wykluczam. Trzeba jednak pamiętać, że staram się, aby każda kolejna
 cześć sagi o Lipowie była nieco inna od poprzedniej. Dzięki temu mogę 
stawiać sobie wyzwania i próbować czegoś nowego. Na przykład w „Z jednym
 wyjątkiem” cofnęliśmy się w czasie aż do dziewiętnastego wieku. Miałam 
więc możliwość zasmakować troszkę w klimatach retro.
Opowieści w 
stylu „zamkniętego pokoju” należą do moich ulubionych pozycji. Tak 
naprawdę, choć nie w dosłowny sposób, moje książki o Lipowie również 
wpisują się w ten nurt. Mamy pewną grupę bohaterów i to jeden z nich 
jest zabójcą. Obracają się oni w świecie, choć nieotoczonym prawdziwymi 
ścianami, to jednak do pewnego stopnia zamkniętym. Jeżeli ktoś lubi tego
 typu zagadki, to myślę, że kolejna część sagi o Lipowie, ”Utopce”, 
szczególnie mu się spodoba.
18. Czy ma Pani jakieś rady dla osób, które jak na razie o pisaniu tylko marzą? Co mogłaby Pani powiedzieć przyszłym autorom?
Tak,
 jak powiedziałam nieco wcześniej, pisarze którzy odnieśli wielki sukces
 radzą: usiądźcie i zacznijcie. To jest najważniejsze. Kto nie spróbuje,
 ten nigdy nie będzie wiedział, czy się uda. Kiedy tekst będzie gotowy, 
warto przeczytać go kilkukrotnie. Zredagować. Jeżeli mamy zaufane osoby,
 to pokazać go również im. Brać pod uwagę krytykę. Oczywiście, jeżeli 
będzie konstruktywna. Nie trzeba od razu wszystkiego zmieniać, ale 
trzeba starać się, żeby każda kolejna książka była lepsza od 
poprzedniej.
19. Z Pani instagrama i strony prowadzonej na 
facebooku wynika, że zarówno czyta Pani i ogląda mnóstwo kryminałów. Nie
 boi się Pani, że w pewnym momencie zostaną skopiowane do powieści o 
policjantach z Lipowa pomysły innych autorów? Spotkała się Pani kiedyś z
 osobą, która wytykała Pani podobne błędy?
Nie, nie mam 
takich obaw. Nigdy też o nic podobnego mnie nie oskarżano. Uwielbiam 
kryminały i na pewno nie zamierzam rezygnować z ich czytania ani 
oglądania :). Są pewne uniwersalne historie, które powtarzają się w 
wielu opowieściach, więc nigdy nie unikniemy ewentualnych porównań. Nie 
ma co popadać w paranoję. :)
20. A co mogłaby Pani polecić innym czytelnikom? Jakie książki najbardziej przypadły Pani do gustu.
Zapraszam
 serdecznie na mój fanpage na Facebooku. Znajduje się tam album o nazwie
 „Lubię to... nawet bardzo”, gdzie umieszczam tytuły, które moim zdaniem
 są zdecydowanie godne polecenia.
21. Sukces autora niesie ze 
sobą mnóstwo fanów, a co za tym idzie - spotkania autorskie, konkursy z 
książkami, marzenia o Pani autografach w każdej powieści z serii. Jak 
zareagowała Pani na taki obrót wydarzeń? Zapewne niegdyś to Pani 
jeździła na spotkania z autorami, a teraz inni czytelnicy przyjeżdżają, 
by porozmawiać z Panią.
To bardzo miłe, że tyle osób jest 
zainteresowanych moimi książkami, a mój podpis i dedykacja wiele dla 
nich znaczą. Dla mnie czytelnicy też są niezwykle ważni, więc spotkania z
 nimi to duża radość. Nie tylko te w tak zwanym „realu”. Łatwo można się
 również skontaktować ze mną odwiedzając mój fanpage na Facebooku i 
obserwując mój profil na Instagramie. Staram się być tam aktywna, żeby 
móc dotrzeć także do tych Czytelników, do których nie mogę z różnych 
względów dojechać.
Dodam, że mnie samą nadal bardzo cieszą podpisy ulubionych autorów w książkach. Każdy książkoholik to zrozumie :)
Bardzo
 dziękuję za to, że mimo natłoku pracy znalazła Pani czas, by 
odpowiedzieć na moje pytania. W imieniu swoim i wszystkich czytelników 
tego bloga serdecznie dziękuję. Życzę kolejnych pisarskich sukcesów! :)
To ja bardzo dziękuję za rozmowę i pozdrawiam serdecznie Czytelników bloga